"Polityka" przyznaje: potwierdzenia naszych informacji nie mamy
"Polityka" przyznawała, iż nie ma dowodów na wpis Ziobry na listę adwokatów i jest gotowa wyrazić ubolewanie z tego powodu. Przedmiotem sporu pozostawał zakres i forma przeprosin oraz kwestia zadośćuczynienia. - Powód czekał trzy lata, by złożyć pozew, a więc, czy ta publikacja spowodowała wobec niego aż takie skutki, jak mówi? - mówił radca prawny tygodnika Krzysztof Pluta. Dodał, że Ziobro nie wnosił o sprostowanie, a wtedy - jak zapewnił - doszłoby do "autosprostowania".
W I instancji sąd ocenił, że doszło do bezprawnego i zawinionego przez redakcję naruszenia dóbr osobistych Ziobry i nakazał zamieszczenie osobnych przeprosin od wydawcy tygodnika - Spółdzielni Pracy Polityka, naczelnego - Jerzego Baczyńskiego oraz od autorki artykułu. Ponadto sąd nakazał usunięcie całego artykułu z internetowego archiwum tygodnika. Pozwani mają także wpłacić 20 tys. zł na stowarzyszenie "Katon", które Ziobro przed laty założył. "Polityka" złożyła apelację. Chciała, by nie wycofywać z archiwum całego artykułu oraz aby wspólne przeprosiny mogli złożyć wszyscy pozwani. Kwestionowała też konieczność przepraszania całego PiS.
Artykuł nie zniknie, ale wszyscy przeproszą
7 maja Sąd Apelacyjny w Warszawie uwzględnił część apelacji. Podkreślił, że sporne zdanie "nie miało żadnych podstaw faktycznych" i nakazał przeproszenie za nie. Zgodził się natomiast z pozwanymi, że obszerny tekst jako całość może pozostać w archiwum internetowym, przy którym jednak mają się pojawić przeprosiny - osobne od każdego pozwanego, jak chciał Ziobro. Sąd uznał też, że przeprosiny należą się tylko Ziobrze, a nie PiS. - Każdy z pozwanych odpowiada za swoje naruszenie. Autor - za to, że nie sprawdził, redaktor - że nie zweryfikował, a wydawca - za to, że nie wykorzystał swoich możliwości weryfikacji. To powód wybiera, jak chce być przeproszony, a na jedne wspólne przeprosiny się nie zgodził - wyjaśniła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Irena Piotrowska. Sąd utrzymał też zasądzony w I instancji nakaz zapłaty 20 tys. zł na stowarzyszenie "Katon".
PAP, arb