Lenin i proletariusze wrócili do Stoczni Gdańskiej

Lenin i proletariusze wrócili do Stoczni Gdańskiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Napis nad bramą Stoczni Gdańskiej znów przypomina, że kiedyś nosiła ona imię Lenina (fot. PAP/Adam Warżawa) 
Nad bramą Stoczni Gdańsk przywrócono napis "imienia Lenina". Przeciwko decyzji prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza z PO o rekonstrukcji bramy w PRL-owskim kształcie protestowali pomorscy posłowie PiS i stoczniowa Solidarność.
Montaż bramy z napisem "Stocznia Gdańska imienia Lenina" rozpoczął się 13 maja przed północą. Na bramie powieszono też napisy znane z sierpnia 1980 r. -  "Proletariusze wszystkich zakładów łączcie się", "Dziękujemy za dobrą pracę", a także postulaty strajkowe. Pojawił się też metalowy Order Sztandaru Pracy. Przed zmianą nad bramą wisiał napis "Stocznia Gdańska S.A.". Rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku Katarzyna Kaczmarek wyjaśniła, że zrekonstruowana na stałe brama ma być wykorzystana na planie filmowym obrazu Andrzeja Wajdy o Lechu Wałęsie. Ekipa filmowa będzie przebywać w Gdańsku do końca miesiąca.

PiS oskarża...

Przeciwko odtworzeniu bramy nr 2 w historycznym kształcie protestowali posłowie PiS. Anna Fotyga, Andrzej Jaworski i Maciej Łopiński złożyli zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezydenta Gdańska - ich zdaniem działanie Adamowicza to zakazane przez prawo propagowanie idei komunistycznych. Prokuratura Rejonowa w Gdańsku-Wrzeszczu odmówiła jednak wszczęcia dochodzenia w sprawie. Śledczy uznali, że odtworzenie napisu "imienia Lenina" nie "nosi znamion czynu zabronionego", a rewitalizacja bramy ma  przywrócić jej historyczny wygląd, by mogła służyć celom edukacyjnym.

Powrotowi na bramę napisu z Leninem sprzeciwiała się również komisja zakładowa NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk - jej działacze zagrozili w  kwietniu, że jeśli dojdzie do rekonstrukcji bramy, to rozpoczną zbierać podpisy pod referendum o odwołanie prezydenta Pawła Adamowicza.

...prezydent się tłumaczy

Genezę pomysłu rekonstrukcji bramy stoczniowej Paweł Adamowicz tłumaczył na swoim blogu. "Przede wszystkim to symbol. To uzmysłowienie nam wszystkim, a  szczególnie ludziom urodzonym po upadku komuny, jakim gigantycznym chichotem historii był ten wielki strajk, wielki zryw stoczniowy. Pokazanie, że upadek zbrodniczej ideologii stworzonej przez właśnie Włodzimierza Lenina zaczął się w zakładzie jego imienia. Bo to Lenin stworzył realny komunizm, a pracownicy Stoczni Gdańskiej imienia Lenina ten komunizm obalili" - napisał prezydent Gdańska.

Odtworzenie bramy kosztowało prawie 68 tys. zł. Inspiracją do  wykonania tych prac były badania przeprowadzone przez gdańską artystkę Dorotę Nieznalską. W ubiegłym roku, przygotowując jeden ze swoich projektów artystycznych, zbadała losy historycznej bramy wiodącej do  stoczni. Okazało się wówczas, że brama, przez którą dziś wchodzi się na teren dawnej stoczni, nie jest tą samą bramą, którą znamy ze zdjęć ze strajków z  sierpnia 1980 roku. Dalsze badania wykazały, że pierwotna konstrukcja została zniszczona przez czołg w grudniu 1981 roku, jej pozostałości zdemontowano (nie udało się ustalić, co się z nimi stało), a na jej miejsce zbudowano bramę, która przetrwała do dziś.

Ponieważ brama nr 2 Stoczni Gdańskiej, wraz z sąsiadującym z nią placem Solidarności, gdzie stoi Pomnik Poległych Stoczniowców oraz salą BHP wpisane są do rejestru zabytków, stanowisko w sprawie jej rekonstrukcji musieli zająć m.in. wojewódzki i miejski konserwatorzy zabytków. Obaj byli za odtworzeniem bramy w dawnym kształcie.

PAP, arb