USA chcą od Polski pieniędzy na Afganistan. Sikorski: nie zgadzam się

USA chcą od Polski pieniędzy na Afganistan. Sikorski: nie zgadzam się

Dodano:   /  Zmieniono: 
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, fot. PAP/Bartłomiej Zborowski 
USA oczekują, że państwa uczestniczące w operacji w Afganistanie będą, po wycofaniu wojsk, łożyć łącznie miliard dolarów rocznie na utrzymanie narodowych sił bezpieczeństwa w tym kraju. - Polski rząd weryfikuje możliwości w tym zakresie - oświadczył szef MSZ Radosław Sikorski.

- Koszt utrzymania afgańskich narodowych sił bezpieczeństwa wyniesie - szacujemy - ok. 4 miliardy dolarów rocznie, co jak wiemy, przekracza możliwości Afganistanu, który jest jednym z najbiedniejszych państw na świecie. Dlatego jednym z tematów obrad (szczytu NATO) w  Chicago będzie podzielenie ciężaru finansowania bezpieczeństwa Afganistanu - powiedział Sikorski podczas wystąpienia w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.

W trakcie dyskusji poinformował, że polski wkład na pomoc dla tego kraju oszacowano na poziomie 20 mln dolarów rocznie przez 10 lat, tymczasem Indie, Rosja i Chiny miałby wpłacać po 10 mln dolarów. - My  mielibyśmy wpłacać tyle, co Chiny i Rosja razem wzięte - zauważył. Szef MSZ zapewnił, że Polska chciałaby pomóc Afganistanowi, ale  wyraził wątpliwość, czy akurat poprzez pomoc wojskową. Podkreślił, że  nigdy w naszej powojennej historii nie zdarzyło się jeszcze przekazanie przez nasz kraj pieniędzy do budżetu obronnego innego państwa. Jego zdaniem wymagałoby to stworzenia nowych ram prawnych.

To Rosja i Chiny mają większe interesy w Afganistanie

Jak zaznaczył środki, które są w dyspozycji władzy wykonawczej na  pomoc rozwojową nie są duże. - Z tych i tak niewielkich środków największą pozycję stanowi pomoc dla Afganistanu - zauważył. - Zastanawiamy się nie tylko, na co nas stać, ale też w jaki sposób przyjęto pewne założenia, co do tego, kto ma ile wpłacić - powiedział szef dyplomacji. Jak podkreślił Polska nie sądzi, żeby nasz narodowy interes w  Afganistanie był aż tak duży jak Rosji i Chin razem wziętych. Według niego, w miarę jak my wycofujemy się z Afganistanu, odpowiedzialność za  stabilność w regionie powinni wziąć ci, którzy nie tylko mają tam narodowy interes, ale np. powstrzymali się od wysłania wojsk do tego kraju.

- Uważamy, że nie może być tak, że jak ktoś wysłał wojsko, to ma wysłać jeszcze pieniądze. Jeśli ktoś nie mógł wysłać wojska z jakichś powodów, to przynajmniej powinien wysłać pieniądze, by pomóc Afganistanowi w ten sposób - podkreślił Sikorski. Wcześniej w swoim wystąpieniu pt. "Szczyt w Chicago: co z NATO po  Afganistanie" minister zapewnił, że tak jak większość sojuszników, po  2014 roku pozostawimy niewielki "komponent szkoleniowy" w tym kraju. Dodał, że wspólnym celem jest podtrzymanie zdolności afgańskiej do  samodzielnego zapewnienia bezpieczeństwa. - Stany Zjednoczone oczekują ze strony państw uczestniczących w operacji ISAF wkładu w wysokości ok. miliarda dolarów rocznie. Rząd naszego kraju weryfikuje obecnie nasze możliwości w tej kwestii - dodał szef MSZ.

Szef dyplomacji przypomniał, że mamy już za sobą dwie fazy przekazywania odpowiedzialności za bezpieczeństwo siłom afgańskim. Zauważył, że już 50 proc. ludności afgańskiej zamieszkuje tereny będące pod ich kontrolą. Zapewnił, że Polska będzie wycofywała swoje siły w  koordynacji z sojusznikami, ponieważ stawiamy solidarność ponad populizmem. Minister mówił też o przyszłości Sojuszu Północnoatlantyckiego w  kontekście kryzysu. Zwrócił uwagę na przesuwanie obecności amerykańskiej z Europy do Azji, a także redukcję wydatków na obronność podejmowanych przez ten kraj. Podkreślił, że Polska za podstawowe zadanie NATO uznaje utrzymywanie zdolności obronnych gwarantujących jednakowe bezpieczeństwo wszystkim państwom członkowskim.

Ćwiczenia poligonowe kluczem do sukcesu

Sikorski ocenił, że kluczowe z naszego punktu widzenia będzie w  najbliższych latach rozwijanie gotowości obronnej poprzez ćwiczenia w  formie poligonowej. - Tylko takie ćwiczenia, z wojskami stanowią nie  tylko najwłaściwszy sposób utrzymania operacyjności, ale stanowią namacalny dowód gotowości Sojuszu do solidarnego działania -  powiedział. Szef MSZ stwierdził, że skoro w pogrążonej w kryzysie UE nie jest możliwe zwiększenie wydatków wojskowych, to rozsądek nakazuje zaprzestać marnotrawienia środków, które idą na dublowanie zdolności wojskowych. Według niego NATO powinno mieć pełną wiedzę na temat decyzji podejmowanych na szczeblu narodowym i móc konfrontować je z założeniami przyjętymi w dokumentach strategicznych.

- Polska popiera wzajemną przejrzystość i praktyczną kooperację pomiędzy NATO a UE, w szczególności współpracę w zakresie rozwoju zdolności Sojuszniczego Dowództwa ds. Transformacji z Europejską Agencją Obrony" - zaznaczył Sikorski. Ocenił też, że ważnym elementem konsolidacji NATO jest dokończenie reformy struktury dowodzenia w taki sposób, by uwzględniała ona przede wszystkim konieczność ścisłej współpracy między strukturami NATO a  narodowymi dowództwami sił. Jego zdaniem ta reforma powinna przynieść redukcję w personelu o 35 proc.; podobne oszczędności ma przynieść zmniejszenie liczby agencji z 14 do 3.

Minister mówił też o NATO-wskim systemie obrony przeciwrakietowej. Jak zaznaczył osiągnął on już "przejściową zdolność operacyjną", a za 6  lat powinien być w pełni operacyjny. Oświadczył, że chcemy, by Sojusz nadal pracował nad rozwijaniem współpracy z Rosją w dziedzinie obrony przeciwrakietowej, czy wsparcia logistycznego misji ISAF. Zauważył przy tym, że pogróżki Kremla dotyczące umieszczenia rakiet Iskander z głowicami jądrowymi w Obwodzie Kaliningradzkim, bądź planowane przez Rosję manewry "Kaukaz 2012," które - jak dodał -  "zapewne przypadkowo", odbędą się w tym samym czasie, co wybory parlamentarne w Gruzji, nie służą poprawie atmosfery.

NATO musi podjąć dyskusję o broni jądrowej

- Zależy nam na tym, aby Sojusz podjął na forum obchodzącej w tym roku dziesięciolecie Rady NATO-Rosja dyskusję na temat taktycznej broni jądrowej - zadeklarował minister. Poinformował, że o ile dosyć dobrze orientujemy się w potencjale USA w tej dziedzinie na obszarze Europy, to  nie wiemy prawie, przynajmniej oficjalnie, nic na temat broni rosyjskiej - nie znamy oficjalnie liczby głowic, miejsc ich składowania, sposobu transportu. Według niego należałoby zbadać możliwość wypracowania wspólnego mechanizmu informacyjnego, a w przyszłości także objęcia tej kategorii uzbrojenia reżimem kontrolnym, z myślą o jej obopólnej redukcji.

Sikorski poinformował też, że Polska chce kontynuacji wszechstronnego i warunkowego rozwoju współpracy partnerskiej Sojuszu. Jak mówił dotyczy to zwłaszcza Ukrainy, Gruzji, Bośni-Hercegowiny, Macedonii i  Czarnogóry; jak również - choć w innym wymiarze - państw Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, które znacząco zmienił powiew "arabskiej wiosny." - Powinniśmy pamiętać o tym, że współpracę z niektórymi partnerami -  po spełnieniu wszystkich niezbędnych wymogów - może, a nawet powinno wieńczyć członkostwo w Sojuszu. Nic nie pobudza skuteczniej reform niż  polityka otwartych drzwi - zauważył szef MSZ. Jak podkreślił w tym kontekście naszą troskę budzi stan współpracy Ukrainy z Sojuszem.

Przyznał, że relacje z NATO nie należą obecnie do priorytetów ukraińskiej polityki zagranicznej. Dodał przy tym, że rozumiemy uwarunkowania wewnętrznej sceny politycznej Ukrainy, które rzutują na  taki stan rzeczy, niemniej kraj ten będzie dla nas zawsze ważnym i  perspektywicznym partnerem, w którym Warszawa chętnie widziałaby w  przyszłości sojusznika.

mp, pap