MSW przestraszyło się hakerów? Rząd może wycofać się z projektu INDECT

MSW przestraszyło się hakerów? Rząd może wycofać się z projektu INDECT

Dodano:   /  Zmieniono: 
Hakerzy z grupy Anonymous zapowiadali w marcu 2012 r. protesty przeciwko projektowi INDECT (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
MSW może częściowo wycofać sprzeciw wobec projektu INDECT, który ma m.in. pomóc w wykrywaniu niebezpiecznych zdarzeń. Policja mogłaby wrócić do współpracy w tym projekcie tylko w zakresie śledzenia źródeł pornografii dziecięcej - poinformował szef MSW Jacek Cichocki.

Cichocki w kwietniu przedstawił negatywne stanowisko wobec projektu INDECT i zdecydował o wstrzymaniu współpracy policji z autorami projektu z AGH w Krakowie. W drugiej połowie kwietnia rektor AGH prof. Antoni Tajduś poinformował, że uczelnia nie przerywa prac nad projektem INDECT. To jest projekt badawczy, czy zostanie on wdrożony, zobaczymy –  mówił wówczas Tajduś.

"System nie będzie testowany w  ramach Euro 2012"

21 maja w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych odbyło się spotkanie nt. projektu. W debacie uczestniczyli m.in. jego autorzy z AGH i przedstawiciele organizacji pozarządowych. Prof. Andrzej Dziech z AGH podkreślił, że INDECT to jeden z  największych projektów badawczych Unii Europejskiej koordynowanych przez polską uczelnię. Główne jego cele badawcze to m.in. ochrona danych oraz  wykrywanie zagrożeń w internecie. Chodzi także o wykrywanie niebezpiecznych narzędzi np. za pomocą kamer monitoringu czy  lokalizowanie w sieci źródeł pornografii dziecięcej.

Dziech zapewnił, że INDECT nie zbiera i nie przetwarza danych osobowych (oprócz danych osób, które zgodziły się na udział w jego testowaniu), nie spina ze sobą różnych baz danych, nie przeszukuje zdalnie indywidualnych komputerów, nie współpracuje z systemem wizowym UE, nie tworzy profili osób, nie "bada DNA przez satelitę" ani nie  wykrywa "co ludzie czują i o czym myślą". - System nie będzie testowany w  ramach Euro 2012 ani w czasie olimpiady 2012 – zapewnił. Naukowcy podkreślali, że dużą uwagę przywiązują do etycznej strony projektu.

Cichocki: wycofam się z mojej decyzji, jeśli...

Szef MSW mówiąc o potrzebie zorganizowania spotkania ws. INDECT podkreślił, że chodziło o szukanie równowagi między bezpieczeństwem a  prawami obywateli m.in. do prywatności. - Jeżeli będzie jeszcze potrzebne wykorzystanie zaangażowania doradczego policji np. przy tworzeniu mechanizmu wyszukiwania źródła pornografii dziecięcej, to w tym obszarze wycofam się z mojej wcześniejszej decyzji - powiedział Cichocki. Zastrzegł, że w dalszym ciągu pozostają obawy odnośnie INDECT. Warto bliżej przyjrzeć się m.in. kwestii przepisów dotyczących możliwych nadużyć w wykorzystaniu monitoringu miejskiego.

Prezes Fundacji Panoptykon Katarzyna Szymielewicz powiedziała po  debacie dziennikarzom, że Fundacja przygląda się projektowi INDECT od  dawna. - Dość szczegółowo znamy jego założenia. Dzisiaj nic nowego nie  zostało powiedziane. Uważam, że pod tym względem była to niestety strata czasu - oceniła. - Badacze robią tylko bardzo dobry nóż, ich zadaniem jest zrobić dobre, sprawne narzędzie, a jak ono będzie użyte, przez kogo i w jakim celu jest poza zakresem ich projektu. To jest dla mnie niepokojące - dodała.

Czym jest INDECT?

W tworzenie "Inteligentnego systemu informacyjnego wspierającego obserwację, detekcję i wyszukiwanie na potrzeby bezpieczeństwa obywateli w środowiskach miejskich" zaangażowanych jest 17 podmiotów - uczelni, instytucji i firm europejskich. Uczestniczą w nim naukowcy z Niemiec, Anglii, Francji i Hiszpanii, a AGH koordynuje projekt. Na jego realizację przeznaczono 15 mln euro, z czego 75 proc. pochodzi ze  środków UE.

System ma służyć do rozpoznawania i wykrywania sprawców różnego rodzaju przestępstw, takich jak internetowa pornografia dziecięca, handel ludzkimi organami, czy terroryzm. Zgodnie z założeniami mają to  umożliwiać m.in. specjalne urządzenia, czujniki wbudowywane w kamery monitoringu miejskiego. System miałby ułatwiać rozpoznawanie osób, obecność niebezpiecznych związków chemicznych oraz przemieszczenie się obiektów. Dane te byłyby analizowane pod względem ewentualnych zagrożeń -  czyli niebezpiecznych, podejrzanych zachowań. System wychwytywałby też konkretne słowa, jak wzywanie pomocy czy dźwięki: strzały, wybuch. O  tym, czy na miejsce wysyłany byłby patrol policji decydowałaby jednak jego operator.

W mediach w marcu pojawiały się informacje o planowanych protestach przeciwko temu projektowi - zapowiadali je np. hakerzy z grupy Anonymous.

sjk, PAP