Binienda zapewnił, że metodologia, którą posłużył się w swojej pracy, została wielokrotnie przetestowana, a wyniki badań z jej użyciem znalazły zastosowanie w budowie silników Dreamlinerów. – W metodologii, którą użyłem buduje się model matematyczny i za pomocą praw fizyki, które są w nim użyte, komputer przewiduje, co się dalej stanie. W tym wypadku model mówi, że to drzewo będzie ścięte, a uszkodzony samolot będzie mógł dalej lecieć – podkreślał.
Zdaniem Biniendy uwagi innych naukowców, iż jego symulacje przeczą podstawowym prawom fizyki, to zwykłe oszczerstwa. – To są słowa, których zadaniem jest zdyskredytowanie mnie i mojej osoby – mówił. – Ja nie twierdzę, że ktokolwiek stara się kłamać. Bardzo szanuję ekspertów. Uważam, że powinniśmy wysłuchać wszystkich stron, usiąść przy wspólnym stole. Chyba to nie jest nic strasznego, jeśli są wątpliwości. Możliwe, że to inni eksperci zrobili błąd, możliwe, że ja zrobiłem błąd – dodał Binienda.
Naukowiec zaznaczył, że dopóki nie dojdzie do spotkania, w którym przeprowadzona zostałaby rozmowa merytoryczna, nie można oczekiwać wniosków, po której stronie ten błąd leży. – Ja dopuszczam wszystkie rozwiązania, ja jestem naukowcem, nie politykiem. Biorę wszystkie opcje pod uwagę i dopiero po ich analizie dochodzę do prawidłowej konkluzji. Tymczasem politycy nie analizowali żadnych innych opcji oprócz błędu pilotów - podkreślił naukowiec.
ja, TVP Info