Polacy zatrzymani na Białorusi. Sikorski: to bulwersuje, ale nie dziwi

Polacy zatrzymani na Białorusi. Sikorski: to bulwersuje, ale nie dziwi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Radosław Sikorski (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
Skierowano notę protestacyjną do władz białoruskich w związku z zatrzymaniem w piątek w Grodnie działaczy Związku Polaków na Białorusi (ZPB) - poinformował szef MSZ Radosław Sikorski.
- To nas oczywiście bulwersuje, ale nie dziwi. Władze białoruskie łamią umowę zawartą na piśmie o sfinansowaniu przez Polskę budynków szkolnych, które miały być budynkami polskiej szkoły. Niestety to nie jest ani pierwszy, ani - obawiam się - ostatni taki incydent -  powiedział Sikorski.

Nieuznawany przez władze w Mińsku ZPB zorganizował w piątek w Grodnie pikietę przeciwko wprowadzeniu do szkoły polskiej w tym mieście klas rosyjskojęzycznych. Jeszcze przed jej rozpoczęciem, a potem w jej trakcie zatrzymano 20 osób, w tym dwoje wiceprezesów Związku, Mieczysława Jaśkiewicza i Renatę Dziemiańczuk. Działacz ZPB Igor Bancer jeszcze tego samego dnia został skazany na 13 dni aresztu.

Osoby zatrzymane przed rozpoczęciem pikiety, w tym Jaśkiewicza, zwolniono bez spisywania protokołu. Pozostałym nakazano stawienie się w  sądzie w poniedziałek i wtorek.

Pikieta, która odbywała się bez zgody władz, została rozbita przez milicję. - Ludzi zabierano do autokarów, wynoszono za ręce i za nogi, rwano ubranie. Było sporo osób starszych, w wieku 60-70 lat -  opowiadała prezes ZPB Andżelika Orechwo. Według prezesa Rady Naczelnej ZPB Andrzeja Poczobuta złożono cztery wnioski o zgodę na zorganizowanie pikiety, ale wszystkie zostały przez władze odrzucone.

Orechwo na początku maja informowała, że władze Grodna podjęły decyzję o ulokowaniu w polskiej szkole nr 36 klas rosyjskojęzycznych ze  szkoły nr 27 w tej samej dzielnicy. Podkreślała, że byłby to "pierwszy krok ku likwidacji szkoły". W szkole polskiej w Grodnie uczy się 383 dzieci.

zew, PAP