Graś: zamieszki są nieuniknione. Nie wprowadzimy stanu wojennego na czas Euro

Graś: zamieszki są nieuniknione. Nie wprowadzimy stanu wojennego na czas Euro

Dodano:   /  Zmieniono: 
12 czerwca przed meczem Polska-Rosja doszło do starć pseudokibiców z obu krajów (fot. PAP/Rafał Guz)
- Wczorajsze zajścia przed meczem Polska-Rosja i po spotkaniu to rysa na Euro 2012 w Polsce, ale takie sytuacje są nieuniknione, nie wprowadzimy przecież stanu wojennego na czas Euro 2012 - mówi o zamieszkach na antenie RMF FM rzecznik rządu Paweł Graś.
- Uczestnicy"zadym" w Warszawie nie mogą spać spokojnie, bo będą dalsze zatrzymania - stwierdził Graś. Jak poinformował, do tej pory zatrzymano 184 osoby, które brały udział w zamieszkach w związku z meczem Polska-Rosja.

Graś powiedział, że w zadymach brało udział kilkaset osób. - W tej chwili mamy 184 zatrzymanych, te zatrzymania będą nadal trwały, bo trwa identyfikacja (na podstawie) różnego rodzaju materiału, monitoringu zgromadzonego przez policję - poinformował.

"Zadymy były nieuniknione"

Graś przekonywał, że te zadymy "były to sytuacje nieuniknione". Zwrócił jednak uwagę, że policja nie dopuściła do ich eskalacji, co było jej celem. Rzecznik rządu wyraził nadzieję, że wydarzenia w stolicy nie spowodują politycznej zawieruchy. Dopytywany, czy z polskiej strony padną jakieś przeprosiny, Graś odparł, iż doszło do sytuacji, do jakiej dochodzi przy tego typu imprezach na całym świecie. - Skala na szczęście była stosunkowo niewielka - dodał.

Przypomniał też, że wśród zatrzymanych jest ponad 150 Polaków i kilkudziesięciu Rosjan. - Nie dajmy się zwariować - apelował. W jego ocenie najważniejsze jest to, że polscy kibice zdali egzamin i w znacznej większości przyjechali do Warszawy, by kibicować.

Odnosząc się do wyniku meczu Polska-Rosja, czyli remisu 1:1, Graś ocenił, że "było to zwycięstwo", ponieważ "uciekliśmy spod miecza i z tego się należy cieszyć". Remis z Rosją wciąż nie zamyka przed polską drużyną drogi do dalszej fazy rozgrywek na Euro 2012.

Burdy kibiców

Zamieszki rozpoczęły się podczas marszu rosyjskich kibiców, którzy spod dworca kolejowego Warszawa-Powiśle przechodzili na Stadion Narodowy. Grupa ok. 100 pseudokibiców obu drużyn próbowała doprowadzić do konfrontacji. Nie dopuściła do tego policja. Zakończyło się na bójkach, rzucaniu kamieniami, butelkami, odpalaniu petard i rac. Kilkanaście osób odniosło obrażenia.

W czasie samego meczu grupy pseudokibiców przeniosły się w okolice Strefy Kibica, którą odgrodziły od nich kordony policji. Funkcjonariuszy obrzucali kamieniami, butelkami, odpalali race. Kilkudziesięciu chuliganów wdarło się też przez wejście techniczne do strefy. Wejście zostało zamknięte i zabezpieczone przez ochronę oraz policję. Po zakończeniu spotkania grupy "kiboli" zaczęły przemieszczać się w okolice Starego Miasta i Ronda de Gaulle'a. Właśnie przy rondzie planowali "ustawkę" z pseudokibicami rosyjskimi, której zapobiegła policja.

Ze względu na sytuację, po meczu poproszono kibiców rosyjskich - którzy byli na stadionie - by opuścili obiekt 20 minut później. Zdecydowano także o wyłączeniu z ruchu drugiego z mostów - Świętokrzyskiego - by nie dopuścić do chuligańskich ataków. Policja do powstrzymania "kiboli" użyła m.in. armatek wodnych, gazu pieprzowego i w kilku przypadkach broni gładkolufowej.

ja, PAP