Kaczyński: jest lista osób zagrożonych. Petelicki na niej był i nie żyje

Kaczyński: jest lista osób zagrożonych. Petelicki na niej był i nie żyje

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gen. Sławomir Petelicki (fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
- Pewna bardzo znana uczestniczka polskiego życia publicznego powiedziała mi, że jest takich kilka osób zagrożonych, bo za dużo mówią o tym, jak to w Polsce naprawdę było w ciągu tych przeszło 20 lat m.in. na początku okresu przemian - powiedział Jarosław Kaczyński, pytany o śmierć gen. Sławomira Petelickiego.
Kaczyński był na konferencji prasowej pytany m.in. o śmierć gen. Sławomira Petelickiego. - Kilka tygodni temu miałem rozmowę, w której pewna bardzo znana uczestniczka polskiego życia publicznego powiedziała mi, że jest takich kilka osób zagrożonych, bo za dużo mówią o tym, jak to w Polsce naprawdę było w ciągu tych przeszło 20 lat m.in. na początku okresu przemian - powiedział prezes PiS.

"Był wśród zagrożonych i nie żyje"

Kaczyński dodał, że Petelicki "został wymieniony wśród zagrożonych i już nie żyje". - Zresztą niektóre z tych osób już zostały na różne sposoby uderzone. To jest przesłanka do sceptycyzmu wobec koncepcji samobójstwa - mówił były premier.

"Gen. Petelicki był na krótkiej liście"

Prezes PiS nie ujawnił nazwiska osoby, z którą rozmawiał. Powiedział tylko, że nie ma upoważnienia, by to zrobić oraz że ta osoba jest "powszechnie znana". - Ja jeszcze raz mówię, że kilka tygodni przed tym wydarzeniem (śmiercią Petelickiego - red.) pewna osoba wymieniła go (generała - red.) na krótkiej liście osób, które bardzo dużo mówią i są w związku z tym zagrożone, zresztą niektóre z nich zostały już na różne sposoby uderzone - tyle mogę powiedzieć - oświadczył Jarosław Kaczyński.

- To jest przesłanka do pewnego sceptycyzmu w sprawie koncepcji samobójstwa. Oczywiście, za mało znam szczegółów, bym się ostatecznie w tej sprawie wypowiadał - dodał były premier.

Prokuratura: brak śladów udziału osób trzecich

Prokuratura podała, że przyczyną śmierci gen. Petelickiego była rana postrzałowa głowy. Sekcja nie wykazała śladów wskazujących na "udział osób trzecich" w tragedii. Poza raną wlotową i wylotową, nie stwierdzono innych obrażeń ciała. Prokuratura zarządziła badania toksykologiczne na obecność substancji odurzających w ciele zmarłego. Wyniki mają być znane miej więcej za kilka tygodni, razem z całościową opinią sekcji zwłok.

Prokuratura planuje "standardowe badania"

Planowane są także "standardowe badania" biegłego balistyka (co do broni i trajektorii lotu pocisku). Według prokuratury, ani przy denacie, ani w jego domu nie znaleziono żadnego listu pożegnalnego. Zabezpieczono nagrania z monitoringu (według informacji mediów kamery z podziemnego parkingu nie sięgały miejsca, gdzie padł strzał). Trwają przesłuchania świadków, w tym osób najbliższych.

Wstępną kwalifikacją prawną postępowania jest art. 151 Kk, który przewiduje karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 dla tego, kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na życie. Kwalifikacja - przyjmowana z reguły przy śledztwach w sprawie samobójstw - może się zmienić, jeśli pojawiłyby się "nowe okoliczności".

Śmierć generała

Martwy Petelicki został w sobotę znaleziony przez żonę w podziemnym parkingu wielorodzinnego budynku, w którym mieszkał, na warszawskim Mokotowie. Znaleziono przy nim broń, z której padł strzał. Jak twierdzili informatorzy PAP, najbardziej prawdopodobną wersją śmierci generała jest samobójstwo.

Twórca GROM

Petelicki był generałem w stanie spoczynku; oficerem wywiadu PRL, potem założycielem i pierwszym dowódcą jednostki GROM. We wrześniu skończyłby 66 lat. Pozostawił żonę i dwoje dzieci.

zew, PAP