"To miała być wyprawa jego życia". Rodzina Irlandczyka dziękuje za wsparcie

"To miała być wyprawa jego życia". Rodzina Irlandczyka dziękuje za wsparcie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bliscy Jamesa Nolana, który zginął w Bydgoszczy (fot. PAP/Tytus Żmijewski)
Rodzina 21-letniego Jamesa Nolana z Irlandii, który utonął w Bydgoszczy, podziękowała władzom miasta i różnym instytucjom za okazaną pomoc. Bliscy zmarłego podkreślili swą wdzięczność za wsparcie, jakie otrzymali w tych trudnych dla nich chwilach.
- To miała być Jamesa wyprawa życia, a okazała się końcem jego życia. Może nas pocieszyć to, że zbieramy go ojczyzny. Dobrze słyszeć, że w tym tragicznym wydarzeniu, nie było udziału osób trzecich - powiedział na spotkaniu z polskimi i irlandzkimi dziennikarzami Patrick Nolan, wuj zmarłego. Podkreślił, że rodzina jest bardzo wzruszona i zaskoczona wielkim wsparciem, jakie otrzymała w trudnych dla niej chwilach. Podziękował za wielkie zaangażowanie i profesjonalizm policji i straży pożarnej w poszukiwaniach krewnego, a na dalszym etapie - prokuraturze i zakładowi medycyny sądowej. Podziękował również prezydentowi Bydgoszczy Rafałowi Bruskiemu i jego pracownikom, za wsparcie emocjonalne i praktyczne, jak zapewnienie transportu, hotelu i tłumacza.

List od rodziców

Patrick Nolan słowa podziękowania skierował też do polskich mediów za szybkie i szerokie informowanie o zaginięciu krewnego, z zachowaniem wrażliwości i powagi. Starszy brat zmarłego, Andrew Nolan odczytał list od rodziców, którzy również podziękowali wszystkim, którzy w jakiejkolwiek formie w ciężkich chwilach okazali pomoc i wsparcie. Przedstawiciele rodziny podkreślili ponadto, że nie mieli obaw, gdy James wyjeżdżał do Polski na Euro, a w czasie pobytu w Bydgoszczy jeszcze się w tym utwierdzili.

Czterech członków rodziny Nolanów przyleciało do Bydgoszczy w związku z identyfikacją zwłok Jamesa, która odbyła się z nocy ze środy na czwartek. W czasie pobytu w mieście towarzyszył im ambasador Irlandii Eugene Hutchison.

"Symboliczny gest szacunku"

W Bydgoszczy w czwartek na ratuszu wywieszono irlandzką flagę z kirem, a takie same zielono-biało-pomarańczowe flagi zawisły też na słupach wokół Starego Rynku. W miejscu, gdzie wydobyto z rzeki zwłoki Irlandczyka, wielu mieszkańców miasta zapaliło znicze i złożyło kwiaty. Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski w wystosował list do prezydenta UEFA Michela Platiniego z prośbą o uczczenie irlandzkiego kibica. "Zwracam się z gorącą prośbą, aby w najbliższym terminie przed meczem UEFA EURO 2012 na stadionie uczcić pamięć Jamesa Nolana chwilą ciszy. Byłby to symboliczny gest szacunku nas wszystkich, pokazujący, że w takich chwilach wielka piłkarska rodzina jest razem" - napisał m.in. Bruski.

Szeroko zakrojone poszukiwania

Irlandczyk zaginął ok. pierwszej w nocy z soboty na niedzielę, gdy odłączył się do grupy rodaków, z którymi przebywał w pubie na bydgoskim Starym Rynku. Nie powrócił do hotelu i nie skontaktował się z kolegami. W niedzielę po południu koledzy zgłosili jego zaginięcie. Podjęte zostały zakrojone na szeroką skalę poszukiwania. Policjanci i strażacy przeszukiwali Brdę. Dno rzeki penetrowali także płetwonurkowie, a także specjalistyczny robot.

W środę przed południem wyłowiono ciało kibica z odnogi Brdy w centrum miasta. Przy mężczyźnie znaleziono jego dokumenty, karty kredytowe, pieniądze i telefon komórkowy. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu było utonięcie, nie stwierdzono śladów działania osób trzecich.

zew, PAP