Europoseł chciał odszkodowania od gazety. Będzie musiał jej oddać 10 tysięcy

Europoseł chciał odszkodowania od gazety. Będzie musiał jej oddać 10 tysięcy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marcin Libicki (fot.Mariusz Kubik, http://www.mariuszkubik.pl/Wikipedia/CC)
Sąd Apelacyjny w Poznaniu oddalił apelację byłego europosła Marcina Libickiego, zmienił wyrok Sądu Okręgowego i nie zasądził zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych polityka od regionalnej gazety. Wyrok jest prawomocny.

Libicki będzie musiał zapłacić wydawcy gazety „Głos Wielkopolski” prawie 10,5 tys. złotych kosztów sądowych w procesie apelacyjnym. W kwietniu 2009 r. Libicki nie otrzymał rekomendacji Komitetu Politycznego PiS do startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2009 r. Po usunięciu go z listy kandydatów Libicki wystąpił o autolustrację i odszedł z partii. Sąd uznał, że Libicki złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne oraz że nie był świadomym współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwa.

Chciał 4 milionów zadośćuczynienia

Według Libickiego to publikacje "Głosu Wielkopolskiego" spowodowały, że jego nazwisko zniknęło z listy kandydatów PiS do PE. Były europoseł PiS domagał się od "Głosu" zadośćuczynienia i odszkodowania, w sumie ponad 4 mln zł, za naruszenie dóbr osobistych i utraconą pensję europarlamentarzysty.

W styczniu Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał, że naruszono dobra polityka, który miał otrzymać od redaktora naczelnego i wydawcy dziennika 100 tys. zł zadośćuczynienia. Sąd orzekł przy tym, że Libicki musi pokryć zbliżone do tej kwoty koszty procesu. Natomiast według sądu odwoławczego Libicki nie wykazał, że doszło do naruszenia jego dóbr osobistych, a pozwani wykazali, że ich działania były zgodne z prawem, a ich materiały były prawdziwe i przygotowane z należną starannością.

"Dziennikarze byli rzetelni"

- Sąd Apelacyjny zbadał materiały z archiwum IPN i w ocenie sądu dziennikarze postępowali rzetelnie i z należytą starannością. Dziennikarze byli uprawnieni do oceny i wyciągania wniosków z dokumentów IPN-u, umożliwiali powodowi przedstawienie jego wersji wydarzeń. Powód jest znanym politykiem i zainteresowanie jego działaniami ze strony dziennikarzy było oczywiste – powiedział uzasadniając wyrok sędzia Jerzy Geisler.

ja, PAP