Palikot: natychmiast odwołać Sawickiego. "Afera taśmowa" to wierzchołek góry lodowej

Palikot: natychmiast odwołać Sawickiego. "Afera taśmowa" to wierzchołek góry lodowej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Janusz Palikot (fot. mat. prasowe)
Janusz Palikot uważa, że premier Donald Tusk powinien zdymisjonować ministra rolnictwa Marka Sawickiego w związku z ujawnieniem przez media rozmowy działaczy związanych z PSL. Palikot zapowiada, że jego partia ponownie przygotuje wniosek o odwołanie Sawickiego.

- Należałoby oczekiwać w takiej sytuacji dymisji niektórych osób związanych z PSL, tych oczywiście opisanych w taśmach. Miejmy nadzieję, że do tego również dojdzie, że premier będzie miał taką determinację - powiedział Palikot.

Pytany, czy premier powinien zdymisjonować Sawickiego, odparł: "Oczywiście". W jego opinii minister rolnictwa "w krótkim czasie drugi raz zatarł granice między państwem a prywatą". - Najpierw lansując swą osobę za pieniądze publiczne, a teraz - jak widzimy - chroniąc tych ludzi, którzy się zachowywali w sposób korupcjogenny, w którym władzę polityczną wykorzystuje się do robienia prywatnych interesów - ocenił szef Ruchu Palikota.

Odwołanie Sawickiego - kto poprze Palikota?

Ruch Palikota w drugiej połowie czerwca chciał złożyć wniosek o odwołanie Sawickiego za udział w spocie dotyczącym rozwoju obszarów wiejskich. Chodzi o spot Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa emitowany przy okazji meczów Euro 2012. Sawicki przepraszał wtedy za udział w spocie. Partii nie udało się jednak zebrać wtedy wymaganych 69 podpisów pod wnioskiem (klub Ruchu liczy 43 posłów). Palikot zapowiedział, że w związku z ujawnieniem taśm jego formacja będzie chciała ponownie złożyć wniosek o odwołanie ministra. Wyraził nadzieję, że tym razem podpiszą się pod nim parlamentarzyści z innych klubów.

"Wszyscy ważni funkcjonariusze PSL powinni..."

Dopytywany, kto jeszcze - jego zdaniem - powinien zostać zdymisjonowany po ujawnieniu rozmowy, odparł, że szefowie spółek, których nazwiska przewijają się w tej sprawie. - Nie wiemy oczywiście, czy wszystko zostało nam ujawnione. Ale bez wątpienia wszyscy ważni funkcjonariusze PSL powinni w tej sytuacji przynajmniej oddać się do dyspozycji - ocenił szef Ruchu.

- Cała afera nazwana "taśmami Serafina" ujawnia wierzchołek góry w metodach działania PSL. Wszyscy o tym wiemy, wiedzą o tym wszyscy politycy, którzy od lat funkcjonują albo w koalicji obecnej, albo w zeszłej kadencji z PSL - zaznaczył Palikot. Wyraził nadzieję, że ujawnienie taśm zapoczątkuje "odnowę polskiego życia politycznego".

"Inni działacze funkcjonują jak ci opisani przez taśmy"

Szef Ruchu odniósł się też do informacji, że stołeczna prokuratura wszczęła z urzędu postępowanie sprawdzające w sprawie ujawnionego w mediach nagrania. - Dobrze oczywiście, że prokuratura wszczęła postępowanie w sprawach ujawnionych w tych taśmach, ale można przypuszczać, to jest taka tajemnica poliszynela, że podobnie inni działacze na stanowiskach innych agencji, spółek, itd. związani z PSL funkcjonują, jak ci opisani przez taśmy Serafina i Łukasika - powiedział. Jego zdaniem, Centralne Biuro Antykorupcyjne powinno przejrzeć także funkcjonowanie innych instytucji, w których zasiadają osoby związane z PSL.

Obchodzenie prawa, kosztowne delegacje...

"Puls Biznesu" ujawnił nagrania rozmowy Władysława Serafina, szefa kółek rolniczych, postrzeganego, jako bliski człowiek Waldemara Pawlaka, z Władysławem Łukasikiem, byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że rozmowa odbyła się prawdopodobnie na początku stycznia, wkrótce po odwołaniu Łukasika ze stanowiska. "Łukasik, rozżalony po utracie stanowiska szefa ARR, opowiada o machlojkach, których - jego zdaniem - dopuszczają się osoby związane z Ministerstwem Rolnictwa oraz spółkami skarbu państwa związanymi z rolnictwem" - napisała "GW".

Jak opisała, Łukasik mówił Serafinowi o wykorzystywaniu państwowego majątku przez niektórych działaczy Stronnictwa dla własnych korzyści, o zarządzaniu spółkami skarbu państwa jak własnym folwarkiem. Jest też mowa o obchodzeniu ustawy kominowej (ograniczającej zarobki prezesów), o licznych i kosztownych delegacjach służbowych polegających na zwiedzaniu świata z rodzinami, o "ciepłych posadkach" w radach nadzorczych zarezerwowanych dla "swoich". Politycy rozmawiają też o przygotowywaniu państwowych spółek do prywatyzacji, ale tak, by wpadły w ręce działaczy PSL.

zew, PAP