Szczątki Walentynowicz trafią do Krakowa, bo w Bydgoszczy popsuł się tomograf

Szczątki Walentynowicz trafią do Krakowa, bo w Bydgoszczy popsuł się tomograf

Dodano:   /  Zmieniono: 
Karawan z ciałem Anny Walentynowicz (fot. PAP/Tytus Żmijewski) 
Na gdańskim cmentarzu "Srebrzysko" odbyła się ekshumacja legendarnej działaczki Solidarności Anny Walentynowicz, która zginęła w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 r.

Prokurator kpt. Marcin Maksjan poinformował, że ekshumacji dokonali prokuratorzy Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przy udziale specjalistów z Żandarmerii Wojskowej oraz biegłego lekarza sądowego i przedstawicieli Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Gdańsku. Na miejscu była też rodzina zmarłej i jej pełnomocnik, adwokat Stefan Hambura.

Szczątki Walentynowicz trafią do Krakowa

Szczątki z Gdańska miały trafić do Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy, gdzie planowano przeprowadzenie badań tomografem komputerowym. - Z przyczyn technicznych badania te nie mogą się odbyć dzisiaj w Bydgoszczy; odbędą się w Krakowie. Sama sekcja zwłok będzie natomiast miała miejsce we Wrocławiu - wyjaśnił rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa. Sekcję zwłok przeprowadzą specjaliści z Wrocławia, Gdańska i Bydgoszczy. Mec. Hambura wyjaśnił, że "w trakcie badań Walentynowicz w Zakładzie Medycyny Sądowej w Bydgoszczy zepsuł się tomograf komputerowy", co wymusiło konieczność przeniesienia tych badań do Krakowa.

- Tomograf w Krakowie służy - podobnie jak ten w Bydgoszczy - tylko i wyłącznie do badania zwłok. Urządzenie w Krakowie było już wykorzystywane do badań szczątków osób, które już wcześniej były ekshumowane, a ich rodziny nie miały żadnych zastrzeżeń do wyników tych badań i mam nadzieję, że i tym razem będzie podobnie - zaznaczył prok. Maksjan. Rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej, płk Zbigniew Rzepa, poinformował, że sama sekcja zwłok zostanie przeprowadzona we Wrocławiu. Badanie przeprowadzą specjaliści z Wrocławia, Gdańska i Bydgoszczy.

"Państwo nie zdało egzaminu"

- To, co się stało, to następne nieszczęście, czy też brak organizacji i przygotowania, bo rano musieliśmy ponad 2,5 godziny czekać aż dwie przedstawicielki Sanepidu pojawiły się na cmentarzu w Gdańsku: ekshumacja była zapowiedziana na godzinę 3, ruszyła o 5.30 - to jest skandal. Tutaj polskie państwo nie zdaje egzaminu, to widać jak na dłoni - podkreślił mec. Hambura, który do Bydgoszczy przyjechał z synem i wnukiem Anny Walentynowicz. Prawnik przypomniał, że prokuratura pisemnie zapewniała go, że sprzęt w Bydgoszczy jest najnowocześniejszy, "a okazało się, że ma około dziesięciu lat". - Dziś już używa się lepszych urządzeń - dodał Hambura.

Ekshumacja w Gdańsku rozpoczęła się z ponad 2,5-godzinnym opóźnieniem. Maksjan potwierdził, że wynikało to ze spóźnienia się przedstawicieli inspektoratu sanitarnego. Przyznał, że kobiety z inspektoratu były przed godz. 3, na którą zaplanowano rozpoczęcie ekshumacji, przed bramą cmentarza, ale "z niewiadomych przyczyn oddaliły się". Powiedział, że "nic mu nie wiadomo, że nie zostały wpuszczone". Zapewnił, że "prokuratura będzie wyjaśniać tę sytuację". Później przyznał, że na liście osób biorących udział w ekshumacji z gdańskiego inspektoratu było napisane, że instytucję tę reprezentować będą dwie osoby, ale nie było żadnych danych tych osób.

PAP, arb