Polityk PO: w Moskwie po 10 kwietnia nie było oficjalnej delegacji rządowej

Polityk PO: w Moskwie po 10 kwietnia nie było oficjalnej delegacji rządowej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wrak polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem (fot. PRSTeam/Wikipedia/CC-BY)
- Nie było oficjalnej delegacji rządowej, przecież to wiemy - oświadczył europoseł PO Jacek Protasiewicz, pytany o to, kto pojechał do Rosji w imieniu rządu po katastrofie smoleńskiej. Na słowa polityka PO ostro zareagowali jego polityczni oponenci. - Czy tam była kwerenda prawna? Czy (premier Donald Tusk - red.) tylko się wyściskał i wrócił? - pytał Adam Hofman z PiS.
W audycji "7 dzień tygodnia" w Radiu Zet Monika Olejnik spytała Jacka Protasiewicza, kto w imieniu polskiego rządu pojechał do Moskwy po katastrofie smoleńskiej.

Europoseł Platformy odpowiedział milczeniem, a po dłuższej chwili wymienił dwa nazwiska: minister zdrowia Ewę Kopacz (dziś marszałek Sejmu) oraz szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego. Naciskany przez dziennikarkę Protasiewicz dodał: "Nie było oficjalnej delegacji rządowej, przecież to wiemy". Na pytanie, kto z Polski "pojechał konstytucyjnie" europoseł PO odpowiedział, że prokuratorzy (w Polsce niezależni od rządu - przyp. red.).

"Co Arabski tam robił?"

Na wypowiedź Protasiewicza zareagowali obecni w studio politycy innych partii. - Jeśli nie w ramach swoich obowiązków, to co Arabski tam robił? - pytał rzecznik PiS Adam Hofman.

- Niech to zdanie przejdzie do historii. Pani redaktor, ma pani newsa. W katastrofie ginie prezydent i duża część elity państwowej, a na miejscu nie ma przedstawicieli rządu - powiedział jeden z liderów Solidarnej Polski, Jacek Kurski.

"Tylko się wyściskał i wrócił?"

Protasiewicz odpowiadał na zarzuty, że "cała Polska i pół świata" widziały, że w Smoleńsku był premier Donald Tusk. - To była oficjalna delegacja - powiedział polityk PO.

- Ale czy ta delegacja ustaliła wtedy, na jakiej podstawie prowadzone będzie śledztwo? Czy tam była kwerenda prawna? Czy tylko się wyściskał i wrócił? - dopytywał Adam Hofman.

"To jest stan polskiego państwa"

Jacek Protasiewicz był pytany, na jakiej podstawie minister Ewa Kopacz rozmawiała z premierem Rosji Władimirem Putinem. - Czy potrzebna jest specjalna delegacja, żeby rozmawiać? - odpowiedział europoseł. Na pytanie w jakim charakterze - jeśli nie konstytucyjnego ministra - pojechała do Rosji Ewa Kopacz, Protasiewicz nie odpowiedział. - To jest stan polskiego państwa - ocenił Jacek Kurski.

Wcześniej w studio doradca prezydenta Tomasz Nałęcz powiedział, że nie rozumie, jak można stawiać Ewie Kopaczz zarzuty, skoro "ona pojechała tam (do Rosji - red.) jako lekarka po to, żeby pomagać ludziom".

"Zadanie przerosło Ewę Kopacz"

- Lekarzy w Polsce jest przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy, a minister jest jeden. Jeżeli Ewa Kopacz pojechała do Moskwy, to pojechała jako minister. Niezależnie od szlachetnych motywacji to przerosło ją zadanie - skomentował Jacek Kurski. - Zbytnia ufność i frajerska naiwność, że na Rosjanach można polegać i że oni będą wszystko robić profesjonalnie i zgodnie z procedurami. Przecież wiemy, że tam jest ten rosyjski "bardak", ten bajzel. Kto widział tę budę w Smoleńsku (pomieszczenie kontroli lotów - red.), ten wie - dodał lider SP. - Zapewnienia, że przekopane, że badanie genetyczne. To było PR-owskie zachowanie, żeby to zafastrygować, że wszystko jest OK - dodał, odnosząc się do słynnych już słów Ewy Kopacz o tym, jak badany był teren katastrofy Tu-154M.

zew, Radio Zet