ABW potwierdza: planowano zamach na Sejm. Były próbne detonacje

ABW potwierdza: planowano zamach na Sejm. Były próbne detonacje

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. ABW)
W Polsce udaremniono zamach terrorystyczny. Celem ataku miał być Sejm. Wypełniony materiałami wybuchowymi samochód miał eksplodować pod Sejmem, gdy w parlamencie przebywaliby posłowie, premier i prezydent. - Zagrożenie było realne - powiedzieli śledczy na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Zatrzymano głównego podejrzanego, grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.Mężczyzna ten uważa, że sprawy w Polsce idą w złym kierunku, gdyż państwem nie rządzą prawdziwi Polacy.
Śledztwo w sprawie czynienie przygotowań do usunięcia przemocą konstytucyjnych organów RP wszczęto 5 listopada. Podejrzanego zatrzymano 9 listopada. Przeszukano też kilkadziesiąt pomieszczeń - poinformowano na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Podczas przeszukań odnaleziono materiały wybuchowe, w tym heksogen, pentryt, trotyl i proch, a także detonatory, elektryczne zapalniki samodziałowe i lonty.

Znaleziono także kamizelki kuloodporne, snajperskie stroje maskujące, kilkanaście sztuk broni oraz wiele sztuk amunicji. Śledczy przechwycili także publikacje saperskie i pirotechniczne oraz tablice rejestracyjne.

Początkowo podejrzany się nie  przyznał, później częściowo się przyznał i rozpoczął składanie wyjaśnień. Zatrzymany to 45-letni pracownik Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.

Podejrzany aresztowany

10 listopada prokuratura wnioskowała o tymczasowy areszt. Wniosek został uwzględniony 11 listopada - mężczyzna został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące. Ze względu na dobro postępowania informacje będą przekazywane "z dużą dozą ostrożności" - poinformowano. Śledztwo trwa. Jak dodano, główny podejrzany był obserwowany od końca zeszłego roku.

Nie należał do żadnej organizacji

Główny podejrzany przyznał, że działał "pod wpływem sugestii innych osób". Podejrzany nie należy do żadnej partii, nie jest związany z żadną organizacją polityczną. Twierdzi, że kierował się przesłankami nacjonalistycznymi. Przyznał się do przeprowadzania próbnych detonacji i do szkolenia osób, które zwerbował. - Według naszej oceny, był to pomysłodawca akcji - mówili śledczy. Mężczyzna nie był badany psychiatrycznie, neurologicznie ani odwykowo.

Podejrzany oświadczył, że aktualna sytuacja społeczna i gospodarcza kraju zmierza w złym kierunku z uwagi na fakt, że władze w Polsce sprawują osoby, które on ocenia jako obce. - Nie są to jego zdaniem prawdziwi Polacy - mówili śledczy.

Celem był Sejm

Celem ataku miał być budynek Sejmu, pod którym eksplodować miał samochód wypełniony materiałami wybuchowymi. Niedoszły zamachowiec chciał, by do ataku doszło, gdy w Sejmie byliby posłowie, premier oraz prezydent. Według śledczych, podejrzany przeprowadził rozpoznanie okolic Sejmu. Nie wiadomo, czy dostał się do budynku. Według śledczych, do ataku na Sejm zamachowiec chciał użyć 4 tony materiałów wybuchowych.

Podejrzany przeprowadzał próbne detonacje, ostatnią we wrześniu tego roku. Część prób mężczyzna zarejestrował na materiale wideo - śledczy mają te nagrania. Jedna z detonacji została przeprowadzona w Przeginii w woj. wielkopolskim.

Werbował i szkolił innych

W szkoleniach prowadzonych przez podejrzanego brały udział jeszcze 4 osoby. Śledczy nie chcieli powiedzieć, czy zostały one zatrzymane. Nie ustalono, by podejrzany miał powiązania z zagranicznymi organizacjami terrorystycznymi.

Podejrzany wyznał, iż jest osoba, która go inspirowała. Według śledczych, ta osoba nie należy do żadnej organizacji, jest obywatelstwa polskiego i żyje.

W toku śledztwa zatrzymano także dwie inne osoby, którym postawiono zarzut nielegalnego posiadania broni.

Prokuratura ujawnia informacje, chwali ABW

- Zdecydowaliśmy się na ujawnienie informacji w głównym wątku śledztwa, bo uważamy, że ten wątek - wątek przygotowania do zamachu - mamy na tyle opanowany, że zasadnicze kwestie mamy wyjaśnione, mamy zabezpieczony materiał dowodowy, że ujawnienie tych informacji nie zaszkodzi dalszemu tokowi postępowania  - mówili śledczy.

- Chciałem podkreślić szczególną rolę i profesjonalizm funkcjonariuszy ABW w tym śledztwie - mówił odpowiadający za przebieg śledztwa. Jak dodał, delegatura krakowska ABW korzystała z pomocy innych delegatur a także Straży Granicznej. Podczas konferencji prokurator chwalił ABW oraz apelował, by nie odbierać funkcjonariuszom Agencji uprawnień.

Śledztwo potrwa pół roku?

- Mamy nadzieję, że w ciągu pół roku skończymy to postępowanie - poinformowano.

W konferencji prasowej wziął udział m.in. szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Artur Wrona, nadzorujący postępowanie prokurator Mariusz Krasoń z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, rzecznik ABW Maciej Karczyński oraz rzecznik krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej prok. Piotr Kosmaty.

Czy to jest możliwe? "Tak"

Artur Wrona mówił, iż gdy zapoznał się z materiałami ABW miał wątpliwości, czy zagrożenie jest realne. Dodał, że pytał sam siebie, czy rzeczywiście w Polsce zagrożenie zamachem terrorystycznym jest możliwe. - Musiałem odpowiedzieć sobie na pytanie, czy osoba, którą podejrzewamy jest do tego stopnia zdeterminowana, by taki atak wykonać. A w szczególności odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: czy miała możliwości przeprowadzenie tego rodzaju działania. I na wszystkie te pytanie muszę odpowiedzieć: tak - oświadczył szef krakowskiej prokuratury apelacyjnej.

Śledztwo w sprawie planowanego zamachu prowadzi krakowska delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a nadzoruje je krakowska Prokuratura Apelacyjna. Śledztwo dotyczy przygotowywania się do usunięcia przemocą konstytucyjnych organów RP oraz wywołania zdarzenia, które mogło zagrozić życiu i zdrowiu wielu osób, w postaci eksplozji materiałów wybuchowych.

zew, TVP Info