Koło b. posłów Samoobrony?

Koło b. posłów Samoobrony?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niewykluczone, że b. posłowie Samoobrony wkrótce utworzą własne koło. Myśli o tym Wojciech Mojzesowicz, który właśnie odszedł z klubu; do wystąpienia szykują się następni.
Rośnie liczba "renegatów". Po odejściu Mojzesowicza, w początkowo 53-osobowym klubie Samoobrony, pozostało 46 posłów. Wcześniej z niego odeszli: Krzysztof Rutkowski, Józef Głowa, Ryszard Bonda, Zbigniew Nowak, Jerzy Michalski i Michał Figlus.

Opuszczenie klubu Samoobrony zapowiadają także Dorota Kwaśniewska, Lech Zielonka oraz najprawdopodobniej Wacław Klukowski.

Mojzesowicz chce być teraz posłem niezrzeszonym; wyklucza przystąpienie do innego klubu, bierze natomiast pod uwagę stworzenie koła lub klubu z innymi posłami, którzy opuścili lub opuszczą klub Samoobrony.

"Złożyłem rezygnację dlatego, że walka o sprawę to cenna rzecz, ale złą drogą jest tylko walka o słupki, że jak gorzej w Polsce, to nam lepiej, bo więcej nas będzie popierało - powiedział Mojzesowicz. - Od dzisiaj już jestem poza klubem i  wpływami Samoobrony".

Poseł ma też pretensje do najbliższego otoczenia Leppera. Jego taktykę opisuje krótko: "Komu przyłożyć, kogo ośmieszyć, kogo skompromitować, jaką zrobić intrygę". Próbowano tak postępować "na zewnątrz, to się nie udało, więc zaczęto to robić wewnątrz", mówi.

Mojzesowicz nie akceptuje też zrywania posiedzeń Sejmu, czego dopuściła się Samoobrona w październiku po blokowaniu mównicy dzień wcześniej przez Gabriela Janowskiego (LPR), który w ten sposób protestował przeciwko sprzedaży niemieckiemu koncernowi RWE PLUS warszawskiego dystrybutora energii - firmy Stoen. "To może mieć miejsce tylko w wyjątkowych przypadkach, natomiast przy każdym wydarzeniu nie może to mieć miejsca" - uważa.

Poseł przypomniał też wydarzenia ze środowych obrad klubu Samoobrony, podczas których nie otrzymał absolutorium jako wiceszef klubu. Zarzucił szefostwu klubu manipulację.

W przypadku głosowania sprawach personalnych powinno się - jego zdaniem - powołać komisję skrutacyjną. Nie powinno to wyglądać tak, "że jeden poseł Filipek biegał po sali i sam liczył, w końcu nie mógł się doliczyć w tym wszystkim. Już nie wiadomo było ilu jest za, ilu przeciw - zrobił się wielki bałagan - to jest manipulowanie". Zdaniem Mojzesowicza, na 42 obecnych posłów 14 było przeciwko niemu, a 19 za nim. "Nie wiem, ilu się wstrzymało".

Ponadto przed takim głosowaniem powinno się zawiadomić posłów o mającym się odbyć posiedzeniu klubu przynajmniej trzy dni wcześniej. Dziwne w takiej sytuacji jest to, że np. jeden poseł dostał sms-a, że klub się nie odbędzie", ocenia Mojzesowicz.

em, pap