"Ws. Smoleńska jesteśmy całkowicie zależni od Rosji"

"Ws. Smoleńska jesteśmy całkowicie zależni od Rosji"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wrak Tu-154 po katastrofie (fot. Stauffenberg/CC)
- Badania brzozy w Smoleńsku oczywiście powinny się odbyć - uważa pełnomocnik części ofiar katastrofy smoleńskiej i poseł Prawa i Sprawiedliwości Bartosz Kownacki. - Jeśli pobrano próbki w sposób profesjonalny - dokonali tego polscy eksperci, na wniosek śledczych, z zachowaniem profesjonalizmu przy zabezpieczeniu dowodów - to mamy do czynienia z pozytywnym wydarzeniem - przyznaje w portalu stefczyk.info.
Odnosi się w ten sposób do wiadomości "Gazety Polskiej Codziennie" o pobraniu próbek ze ściętej przez skrzydło Tu-154M brzozy ze Smoleńska.

- Do tego jednak powinno dojść znacznie wcześniej - twierdzi poseł PiS. - To był kluczowy dowód i powinien zostać zbadany zaraz po katastrofie, tak jak wszystkie elementy krajobrazu, które znajdowały się w Smoleńsku. Drzewo po ponad dwóch latach straciło zapewne szereg swoich właściwości. Ten materiał nie będzie kompletny. Niezwykle istotne jest również, żeby on trafił do Polski i był badany w kraju - podkreśla.

- Jeśli materiał dowodowy ma znaleźć się niemal natychmiast w kraju i tu zostać przebadany, to mamy inną sytuację niż gdyby te ekspertyzy mieli przeprowadzić Rosjanie. Wtedy można się spodziewać, że wartość brzozy będzie zerowa, a materiał zostanie zniszczony - przypuszcza.

- Jeśli badania będą robić Rosjanie, to jest wielka groźba, że ich wartość będzie taka sama, jak wartość protokołów z sekcji zwłok, że będzie miała tyle wspólnego z profesjonalizmem jak obchodzenie się Rosjan z tupolewem. Można się spodziewać, że badania przesłane z Rosji będą nierzetelne - zaznacza.

Pełnomocnik części ofiar katastrofy smoleńskiej twierdzi także, że "brzoza musiała zostać odpowiednio obfotografowana, żeby wiadomo było jak brzoza była ustawiona". - To nie mogło się odbyć tak, jak przy okazji transportu wraku przez Rosjan. Jeśli mielibyśmy do czynienia z podobnym wydarzeniem, oczywiście doszło do zniszczenia dowodu, a nie pobrania materiału do badań. Jeśli możemy odtworzyć dokładnie, jak to drzewo rosło, to możemy mówić o rzetelnym pobraniu materiału. Jeśli jednak nie doszło do tego, to możemy mówić o sytuacji skandalicznej - mówi.

- Nie może być tak, że badania brzozy mogą pozostać w próżni. Te badania muszą być zweryfikowane np. właśnie poprzez ekspertyzy skrzydła. Trzeba również sprawdzić, czy na brzozie znajdują się fragmenty poszycia samolotu, a na samolocie fragmenty brzozy. Taka weryfikacja jest potrzebna - dodaje.

Jego zdaniem "jesteśmy całkowicie zależni". - To wynika z błędnych ustaleń i  porozumień, zawieranych zaraz po katastrofie. To można było  inaczej rozwiązać, zawierając choćby umowę ze stroną rosyjską - uważa. - Nic nie stało na przeszkodzie, żeby takie porozumienie zawrzeć. Taka umowa powinna gwarantować Polsce dostęp do wszelkich dowodów. Takie rozwiązania są znane i można było z nich skorzystać. Jednak tego nie zrobiono ani prawnie, ani faktycznie. Można było wypracować lepszy status polskiej strony - kończy Kownacki.

mp, stefczyk.info