Polska - UE: są problemy

Polska - UE: są problemy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Leszek Miller wysłał do przedstawicieli UE listy z zaniepokojeniem, iż ustalenia z Kopenhagi "nie znajdują właściwego odzwierciedlenia w pracach na poziomie technicznym, na poziomie ekspertów".
Sobotnia "Gazeta Wyborcza" napisała, że przy przygotowywaniu Traktatu Akcesyjnego, sumującego to co wynegocjowano w Kopenhadze, pojawiły się trudności w sprawach rolnych. Chodzi m.in. o kwestie związane z dopłatami bezpośrednimi i kwota mleczną.

"GW" podała, że wicepremier i minister rolnictwa Jarosław Kalinowski nie godzi się na niektóre zapisy proponowane przez ekspertów z Brukseli. Gazeta napisała też, że różne interpretacje eksperckie skłoniły premiera Millera do skierowania listu do  Andersa Fogh Rasmussena premiera Danii, która przewodniczyła szczytowi UE w Kopenhadze, Kostasa Simitisa, premiera przewodniczącej obecnie UE Grecji i komisarzy UE Franza Fischlera (ds. rolnictwa) i Guentera Verheugena (ds. rozszerzenia).

Miller potwierdził, że rzeczywiście wysłał takie listy. Chodzi m.in. o inny sposób realizacji idei dopłat bezpośrednich.

"Ustaliliśmy z Brukselą jeszcze przed szczytem w Kopenhadze, że  dopłaty bezpośrednie będą w Polsce realizowane tak zwaną metodą uproszczoną, czyli według wielkości posiadanego gospodarstwa. Teraz eksperci próbują nas przekonać, żeby to zmienić wprowadzając dwojakiego rodzaju system: raz ten uproszczony i dwa -  standardowy" - powiedział Miller.

Dodał, że to jest nowa propozycja, która nie była przedmiotem ustaleń w Kopenhadze i "oczywiście musi budzić sprzeciw".

"I taki sprzeciw wyraziłem w tych listach, domagając się, aby  wszystko to, co zostało ustalone w Kopenhadze znalazło precyzyjne odzwierciedlenie w pracach nad Traktatem Akcesyjnym" - powiedział Miller.

Pragnący zachować anonimowość polityk PSL powiedział, że są poważne problemy związane z pracami nad Traktatem. "Są poważne rozbieżności w stosunku do tego co ustalono. Czekamy z  niecierpliwością, aż te wątpliwości zostaną wyjaśnione. Jeśli tak się nie stanie, to naprawdę znajdziemy się w trudnym położeniu" -  powiedział.

Według niego, z UE "przychodzą zapisy w języku angielskim, które niestety odbiegają zdaniem Ministerstwa Rolnictwa od ustaleń" i  "są spory wobec poszczególnych zapisów".

"Nie wiem czy urzędnicy unijny po raz kolejny proponują odwrócić to, co zostało wynegocjowane. Pani Danuta Huebner (minister ds. europejskich) - jak przeczytałem - jakby łagodzi to, że to jest sprawa prawników itd. Naszym zdaniem, to nie są sprawy prawne tylko to są poważne sprawy merytoryczne" - powiedział polityk PSL.

Dodał, że wicepremier i szef PSL Jarosław Kalinowski napisał do  premiera, iż "w takiej wersji paru obszarów nie jest w stanie zaakceptować". Według niego, w związku z tym premier chcąc wyjaśnić sytuację wystosował pismo do przedstawicieli UE.

Przyznał, że są problemy z zapisami dotyczącymi dopłat bezpośrednich i limitu produkcji mleka, ale - według niego -  "zdaje się, że najważniejsza jest sprawa ziemi".

"Zapisy są takie, że otwierają po 1 maja tego roku możliwość zakupu bez okresów przejściowych. My w życiu na to się nie  zgodzimy, bo to jest samobójstwo. Ten kto zamelduje się 2 maja i  pokaże jakieś dokumenty +wstecz+ to będzie mógł kupić to, co chce. Takie z tamtej strony teksty przyszły. Jeśli tak miałoby być, to  my w życiu się pod tym nie podpiszemy" - powiedział polityk PSL.

sg, pap