Katarzyna W. znów w sądzie. Rutkowski: patologicznie kłamie

Katarzyna W. znów w sądzie. Rutkowski: patologicznie kłamie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Katarzyna W. (fot. Newspix.pl)Źródło:Newspix.pl
Podczas trzeciego dnia rozprawy w sprawie Katarzyny W. podejrzanej o zabicie swojej sześciomiesięcznej córki Madzi zeznaje m.in. detektyw Krzysztof Rutkowski, który zajmował się poszukiwaniem dziecka i jako pierwszy ujawnił, że wbrew temu co mówiła Katarzyna W. Madzia nie została porwana lecz zginęła (kobieta utrzymuje, że stało się to w wyniku nieszczęśliwego wypadku).
- Najbardziej aktywna w przekazywaniu informacji, największe zainteresowanie sprawą przejawiali w mojej ocenie rodzice Bartłomieja Waśniewskiego. Mój kontakt z oskarżoną był minimalny, ograniczony do jednej piętnastominutowej rozmowy - w ten sposób detektyw opisał początek swojego śledztwa w sprawie zaginięcia Madzi. Powiedział też, że podejrzeń co do Katarzyny W. zaczął nabierać, kiedy po rozmowie z TVN24 na etapie, gdy podtrzymywała wersję o porwaniu Madzi, powiedziała mu ze złością "macie ten swój wywiad". - Dla mnie takie zachowanie było sygnałem, że coś się dzieje nie tak. To nie ona robi łaskę, że apeluje by porywacze oddali dziecko, tylko co najwyżej telewizja. A telewizja chciała pomóc - wspominał.

- Nie traktowałem tej sprawy jako igrzyska i wyścig, kto pierwszy zatrzyma sprawcę. Traktowałem ją jak wiele innych spraw, które prowadzę, pomagając organom ścigania. Nie zależało mi na tym, by być pierwszym, który doprowadzi do ujęcia domniemanego czy też faktycznego sprawcy tego "porwania" - zapewnił Rutkowski.

Detektyw relacjonował, że kiedy kobieta przyznała mu się do tego, że dziecko nie została porwane lecz zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku przekonywała, że "dziecko jej wypadło i uderzyło główką o podłogę, czy też o próg". - Zapytałem, gdzie są zwłoki. Odpowiedziała, że ukryła je bodajże nad wodą, za przejściem do sądu. Ulicy w tej chwili nie pamiętam. Pojechaliśmy na miejsce - wspominał. Dodał, ze w tym momencie kobieta "zaczęła zachowywać się bardzo dziwnie i nie chciała wskazać miejsca, gdzie dziecko miało być przez nią ukryte". - Dla mnie Katarzyna W. jest osobą, która patologicznie kłamie - podsumował.

Katarzyna W. zgłosiła zaginięcie dziecka 24 stycznia 2012 roku. Twierdziła ona, że dziewczynkę porwano. Po kilku dniach poszukiwań Katarzyna W. przyznała, że dziecko zginęło w wyniku nieszczęśliwego wypadku.

Proces toczy się w specjalnym budynku znajdującym się na terenie koszar policyjnych oddziałów prewencji w Katowicach.

Według aktu oskarżenia, liczącego ponad 150 stron, Katarzyna W. 17 stycznia wyszukiwała w internecie informacje o tym, "jak zabić bez śladów".  Jak podaje tvn24.pl pierwszą próbę podjęła trzy dni później. Według prokuratorów zdecydowała, że zaczadzi córkę.

arb, TVN24