Wojskowe śmigłowce latały dla Trójki i "GW". "Żołnierze zdobyli cenne doświadczenie"

Wojskowe śmigłowce latały dla Trójki i "GW". "Żołnierze zdobyli cenne doświadczenie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Organizatorom "Orzeł może" pomógł MON (fot. Michal Fludra / Newspix.pl)Źródło:Newspix.pl
Wykorzystanie śmigłowców w ramach kampanii "Orzeł może" przyniosło same plusy, a zrzucając ulotki akcji Trójki i "Gazety Wyborczej" żołnierze zdobyli cenne doświadczenie - twierdzi szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej, odnosząc się do zarzutów publikowanych przez media.
Akcja "Orzeł może" została zorganizowana przez Program Trzeci Polskiego Radia i "Gazetę Wyborczą". Wedle organizatorów, akcja miała na celu przekonanie Polaków do okazywania życzliwości, optymizmu i wiary we własne siły. Patronat nad przedsięwzięciem objął prezydent Bronisław Komorowski.

Akcja Trójki i "GW", śmigłowce Wojska Polskiego

W ramach akcji nad czterema miastami ze śmigłowców zrzucano ulotki. Jak do tego doszło? O informacje w tej sprawie zwrócił się do MON i Kancelarii Prezydenta Piotr Waglowski, prawnik znany w internecie jako VaGla. Okazało się, że śmigłowce w MON załatwił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej. Koziej napisał we wniosku, iż organizatorem akcji "Orzeł może" jest Kancelaria Prezydenta, co nie było zgodne z prawdą. Jak podał VaGla, Koziej poprosił o "wydanie dyspozycji zrzucenia ze śmigłowców Sił Zbrojnych RP około 3 miliony ulotek"

Minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak przychylnie odniósł się do prośby Kozieja.

Dlaczego śmigłowce brały udział w "Orzeł może"?

Sprawa wzbudziła kontrowersje. W reakcji na krytykę szef BBN wystosował oświadczenie. Napisał w nim, iż kampania "Orzeł może" była "wielką akcją społeczną promującą szeroko pojmowany nowoczesny, optymistyczny patriotyzm" i dlatego została objęta patronatem prezydenta. "Był to jeden z przykładów bardzo pożądanej współpracy instytucji publicznych i niepublicznych na rzecz wspólnego, społecznego i narodowego dobra, w tym kształtowania patriotyzmu i tożsamości narodowej oraz podstawowych fundamentów szeroko rozumianego bezpieczeństwa narodowego" - stwierdził Koziej.

Koziej tłumaczy się patronatem

BBN, organ pomocniczy Prezydenta RP i ustawowo właściwy w sprawach dotyczących bezpieczeństwa i obronności, wystąpił do MON z prośbą o wsparcie akcji przez zrzucenie specjalnie na jej potrzeby przygotowanych ulotek. Według Kozieja prośba wynikała stąd, iż patronat nad "Orzeł może" objął prezydent.

Szef BBN napisał też, iż Wojsko Polskie "regularnie angażuje się we wspieranie różnego rodzaju akcji". W tym kontekście Koziej wymienił WOŚP.

Koziej: wojsko właściwie wykorzystało te unikatowe możliwości

"Oceniając to przedsięwzięcie z punktu widzenia czysto wojskowego warto podkreślić i docenić profesjonalizm oraz zaangażowanie żołnierzy Wojsk Lądowych – koordynujących i przeprowadzających akcję zrzutu ulotek ze śmigłowców w Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu. Działania te nie tylko podniosły wartość kampanii społecznej, ale jednocześnie umożliwiły, w ramach szkolenia, zdobycie kolejnych, cennych doświadczeń taktycznych i organizacyjnych – zwłaszcza operowania w terenie zurbanizowanym. Wojsko właściwie wykorzystało te unikatowe możliwości wykonywania zadań śmigłowcowych nad dużymi miastami, co trudno zapewnić w warunkach poligonowych" - oświadczył Stanisław Koziej.

"Dziękuję lotnictwu Wojsk Lądowych za dobrą robotę!"

Jego zdaniem, wykorzystanie śmigłowców w ramach kampanii "Orzeł może" przyniosło "same plusy", zarówno społeczne, jak i szkoleniowe.

"Dziękuję lotnictwu Wojsk Lądowych za dobrą robotę!" - oświadczył szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

zew, bbn.gov.pl, prawo.vagla.pl