"Słyszałem relację, że Madzia została zamordowana podczas imprezy". Proces Katarzyny W.

"Słyszałem relację, że Madzia została zamordowana podczas imprezy". Proces Katarzyny W.

Dodano:   /  Zmieniono: 
Katarzyna W. na sali sądowej, fot. Artur Gierwatowski / EDYTOR.net/NEWSPIX.PL Źródło:Newspix.pl
Kolejny dzień procesu przeciwko Katarzynie W. która jest oskarżona o śmierć małej Magdy.
Jako pierwszy zeznawał policjant Daniel P., który zajmował się sprawą innej kobiety oskarżonej o zamordowanie dziecka - Beaty Ch. matki Szymonka z Cieszyna.

Co powiedziała Beata Ch.? Zeznania Daniela P.

Kobieta przez pewien czas przebywała w areszcie z Katarzyną W. i miała opowiedzieć strażnikowi, co słyszała na temat półrocznej Magdy. Miała m.in. powiedzieć kobiecie, że udusiła dziecko w trakcie imprezy w domu, a potem upozorowała upadek. Jej zdaniem, wiedzieli o tym wszyscy uczestnicy imprezy. - Wcześniej, jak jechaliśmy samochodem, mówiła, że chce porozmawiać, ale na osobności. W trakcie tej rozmowy, pani Beata Ch., powiedziała mi, że będąc na terenie aresztu w Katowicach, kilkakrotnie spotkała się z Katarzyną W. i tam na spacerniaku opowiedziała jej, jak doszło do śmierci jej córki. Było to w trakcie jakiejś imprezy w jej mieszkaniu w Sosnowcu, był tam obecny jej mąż Bartek i i kilka innych osób, nie pamiętam dokładnie jakie - zeznał świadek. Katarzyna W. miała powiedzieć, że zabiła dziecko, bo było ono dużym ciężarem finansowym i jej przeszkadzało. Beata Ch. mówiła też strażnikowi, że Katarzynie W. podobało się, że  dzięki całej sprawie zainteresowały się nią media.

Zeznania Mateusza M. To on spędzał czas z Bartkiem, gdy miało dojść do porwania .

 Zeznania złożył także Mateusz M. – kolega Bartka. Mężczyzna spędzał dzień z Bartkiem w dniu, gdy miała zostać porwana Magda. - Tego dnia umówiliśmy się na wieczór, mieliśmy spędzić taki wieczorek przy komputerach – zeznał świadek i podkreślił, że niewiele pamięta. - Bartek dzwonił do rodziców, potem do Kasi zapytać, czy już dotarła do swoich rodziców. Siedziałem obok niego wtedy, słyszałem tę rozmowę. Nie pamiętam, czy po tej rozmowie był zaniepokojony, to było dawno, nie chciałbym czegoś przekręcić – stwierdził.

Znalazł Katarzynę W. "Była nieprzytomna"

Zeznania złożył także Mateusz K., 18-letni uczeń z Sosnowca, który znalazł Katarzynę W. leżąca na ziemi w Sosnowcu.  - Ja z kolegą wracałem z Centrum Sosnowca i spotkaliśmy leżącą na chodniku panią. Dokładnie nie pamiętam, kiedy to było. Było to przy ul. Legionów, na chodniku, na alejce w parku. Zadzwoniliśmy po karetkę – powiedział świadek. - Była nieprzytomna, odzyskała przytomność po kilku minutach. Pytaliśmy się jej, co się stało, ona powiedziała, że nie wiem, ale dokładnie tego nie pamiętam. Zadzwoniliśmy po karetkę, przyjechała i się nią zajęli. My poszliśmy do domu – opowiedział.

„Konfabulowała, nie udostępniała wszystkich informacji”

W procesie zeznawał też Radosław D., pracownik Krzysztofa Rutkowskiego. Powiedział:” Podczas tej rozmowy dopytywaliśmy, czy podejrzewają kogoś, czy ktoś mógłby mieć motyw do porwania ich dziecka. Potem próbowaliśmy odtworzyć trasę przejścia pani W. z dzieckiem do momentu, gdy miała stracić przytomność”. Zaznaczył, że już wtedy nie zgadzał się czas przejścia. - Według jej relacji miało zajmować to przejście ok. 15 minut, a w rzeczywistości był to czas godziny, a nawet ponad godziny – stwierdził. Podkreślił, że wielokrotnie uczestniczył w czynnościach związanych z porwaniami, uprowadzeniami, ucieczkami, opiekunowie, rodzice dzieci zachowywali się zupełnie inaczej. - Nie chciała współpracować, konfabulowała, nie udostępniała wszystkich informacji, a wręcz ukrywała je, utajniała. Gdy wychodziły w trakcie jakieś niejasności, dopytywaliśmy, żeby sprecyzować czas, miejsce pewnych zdarzeń, wtedy zmieniała swoje relacje – zeznał świadek.

Sprawa przeciwko Katarzynie W. rozpoczęła się  24 stycznie 2012 roku.

eb, tvn24.pl