Bartoszewski: motłoch - tak nazywam tych ludzi

Bartoszewski: motłoch - tak nazywam tych ludzi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władysław Bartoszewski (fot. Michal Stawowiak / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
- To nie są ludzie, którzy w ogóle mają z powstaniem coś wspólnego - powiedział Władysław Bartoszewski o tych, którzy w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego gwiżdżą na przedstawicieli władzy. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Bartoszewski dodał, że w tym roku rozważa, czy pójść pod pomnik Gloria Victis 1 sierpnia.
W wywiadzie dla "GW" Władysław Bartoszewski przyznał, iż nie wie, skąd biorą się gwizdy i buczenie podczas obchodów rocznicy wybuchu powstania. Zdaniem Bartoszewskiego, ludzie, którzy buczą, nie mają nic z powstaniem wspólnego.

"Komorowski to uczciwy człowiek"

- Nie wiem, czy buczenie jest przeciwko rządowi, czy przeciwko czynom i zachowaniom danego człowieka? Ale buczeli nie tylko na premiera Tuska, buczeli na prezydenta Komorowskiego. On jest z rodziny akowskiej. Komorowskiego znam kilkadziesiąt lat, od czasu, kiedy był studentem. To jest uczciwy człowiek - mówił.

"Tutaj nie szanuje się nawet zmarłych"

Bartoszewski stwierdził, że to choroba partyjnego widzenia wszystkiego, zgodnie z którą kto jest z innej partii ten jest wrogiem. - Jak rozmawiają przeciwnicy w Izbie Gmin? W Bundestagu? Bardzo ostro niekiedy, ale nie przekraczają pewnych norm. Tutaj nie szanuje się nawet zmarłych - powiedział.

"Czy to miejsce zawłaszczone przez motłoch?"

Obchody wybuchu powstania tradycyjnie odbywają się pod pomnikiem Gloria Victis 1 sierpnia o godz. 17.00 na Wojskowych Powązkach. - Pod pomnik chodziłem co roku. Dzisiaj, w przeddzień uroczystości, zastanawiam się, czy po raz pierwszy w życiu od roku 1945, będąc w Warszawie, zdrowy, nie zrezygnować z pójścia pod pomnik Gloria Victis - powiedział Bartoszewski. - Teraz, zamiast czuć się uprawnionym moralnie współgospodarzem obchodów - nie obiektem czci, ale współgospodarzem - zastanawiam się: czy ja tam jestem na miejscu? Czy to jest miejsce zawłaszczone przez motłoch? Bo tak nazywam tych ludzi - dodał rozmówca "Gazety Wyborczej".

zew, "Gazeta Wyborcza"