Terlikowski ostrzega przed... "Smerfami 2"

Terlikowski ostrzega przed... "Smerfami 2"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Terlikowski (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Wydawało mi się, że „Smerfów” zepsuć się nie da. Serial mojego dzieciństwa i młodości wydawał się taki niewinny, że nie sposób było w nim przemycić głupich i błędnych treści. A jednak autorom „Smerfów 2” to się udało. Film jest słaby, nudnawy, ale przede wszystkim szkodliwy - pisze na portalu Fronda.pl Tomasz Terlikowski.
Co Terlikowski ma do zarzucenia drugiej części fabularnego filmu "Smerfy"? Po pierwsze - nie podoba mu się "demoniczność" Gargamela. "Jego czary służą poniżaniu i niszczeniu ludzi, panowaniu nad nimi. Symboliczną wręcz sceną jest, gdy za pomocą czarów zmusza on ludzi do oddawania mu pokłonu. W tym filmie magia została więc pokazana, jako to, czym jest naprawdę, czyli szatańsko inspirowaną grą ze złem. Nie jestem przekonany, że to są treści, które powinno się przekazywać dzieciom" - wyjaśnia Terlikowski.

Terlikowski pisze następnie, że tak pokazana magia "jest zawsze zła" tymczasem w "Smerfach 2" "może być dobra lub zła, w zależności od tego komu służy". "I to jest fałsz, który w zabawowej formie sączy się w umysły naszych dzieci, i to w sytuacji, kiedy zło jest przedstawione w tym filmie niezwykle widowiskowo, realnie, wcale nie po dziecinnemu" - podkreśla publicysta.

Terlikowskiemu nie podoba się też sposób przedstawienia więzi rodzinnych w filmie. "Znowu mamy tu do czynienia z rodziną patchworkową, z synem zostawionym przez ojca i fantastycznym ojczymem, który próbuje go obłaskawić. I to jest wątek, z którym mam problem, bo z jednej strony pokazuje on zło, jakie wyrządza dziecku zostawiający je ojciec (niedojrzałość bohatera, jego emocjonalne braki są przedstawione w niezwykle realistyczny sposób i zmuszają do skonfrontowania się z tą winą ojców zostawiających swoje dzieci), ale z drugiej jest kolejną próbą oswajania dzieci z tym, że nie są wychowywane przez własnych ojców i przekonywania ich, że w istocie nic się nie stało, że to norma, i że powinny zaakceptować nowego tatusia" - tłumaczy swoje wątpliwości publicysta.

arb, fronda.pl