Wałęsa: w wielkich rzeczach pomagał mi Bóg

Wałęsa: w wielkich rzeczach pomagał mi Bóg

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa (fot. FOTOMAT / Newspix.pl) Źródło: Newspix.pl
- Ja też się mylę, ale tylko w drobnych rzeczach. Bo w wielkich miałem pomoc Bożą. Naprawdę. Nie jestem nawiedzony - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" były prezydent i były lider "S" Lech Wałęsa.
Wałęsa wspominając strajk w Stoczni Gdańskiej z sierpnia 1980 roku tłumaczy, że celowo podpisał 16 sierpnia porozumienie przywracające jego i Annę Walentynowicz do pracy i kończące strajk ponieważ "ten pierwszy komitet strajkowy to byli słabi ludzie, podstawieni i chcieli szybko iść do domu". - Tym komitetem byśmy daleko nie zajechali. Musiałem go wymienić. To była finezja. A wie pan, ile razy strajk w sierpniu się kończył? Co najmniej trzy razy. I nie było Borsuka (Bogdana Borusewicza - red.), nie było Gwiazdów, nie było nikogo. Lech Wałęsa był - podkreśla były lider Solidarności.

Wałęsa pytany o to dlaczego to właśnie on został liderem robotników wyjaśnia, że "był bezczelny i miał tupet". - Mój komputer pracował. Nie bałem się, i to się podobało. Zostawałem sam, ale się nie cofałem, ambitny byłem, i to spowodowało, że odegrałem taką rolę - dodaje.

A co Wałęsa sądzi o filmie Wajdy o Wałęsie? - Mnie to nie bierze. Sporo już filmów o sobie widziałem. Zastanawiałem się, jak Andrzej Wajda to zrobi. Ja unikałem z nim rozmowy na ten temat. Do niczego się nie wtrącałem, bo chciałem zobaczyć, jak moja walka jest odbierana przez innych. Wajda to wielki reżyser - mówi były prezydent.

arb, "Gazeta Wyborcza"