Beger wcale nie jest podejrzana

Beger wcale nie jest podejrzana

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pani poseł Beger nie jest podejrzewana o fałszowanie list wyborczych - twierdzi prokuratura. Jednak 2100 z 3200 przesłuchanych osób zaprzeczyło jakoby udzieliło poparcia Samoobronie, mimo że ich nazwiska były na liście.
"Rzeczpospolita" napisała - powołując się na szefową Prokuratury Rejonowej w Pile Marię Wierzejewską-Raczyńską, że posłanka Samoobrony z Piły Renata Beger jest podejrzewana o fałszowanie podpisów na swoich listach wyborczych. Dziennik podał, że  prokuratura czeka na opinię grafologiczną podpisów składanych na  listach, która ma być gotowa w kwietniu. Wtedy prokuratura zapowiada złożenie wniosku o uchylenie immunitetu posłanki Beger.

Po ukazaniu się publikacji prokurator Maria Wierzejewska-Raczyńska powiedziała, że "informacje przedstawione przez "Rzeczpospolitą" są przedwczesne. Pani poseł Beger nie jest podejrzewana o fałszowanie swoich list wyborczych. Nie jest precyzyjna również informacja dotycząca tego, że przygotowujemy wniosek o uchylenie wobec posłanki immunitetu. Na razie nie ma dowodów, które nas do tego upoważniają" - powiedziała pani prokurator. Dodała, że do środy przesłuchano 3200 osób, których nazwiska były na listach Samoobrony. 2100 zaprzeczyło temu, że udzieliło poparcia tej liście.

Również według rzecznika prasowego Prokuratury Okręgowej w  Poznaniu Mirosława Adamskiego, mówienie teraz o tym, że  Prokuratura wystąpi z wnioskiem o uchylenie immunitetu pos. Beger jest przedwczesne. Nie jest wykluczone, że tak się stanie, ale  tylko wtedy, gdy materiał dowodowy będzie do tego upoważniał -  powiedział rzecznik.

Pos. Beger powiedziała dziennikarzom, że nie fałszowała list wyborczych, jest niewinna i dlatego nie widzi powodu, by nie mogła zasiadać w komisji śledczej do zbadania afery Rywina.

Posłanka Samoobrony podkreśliła, że ona sama nie zbierała podpisów na listach, ale jedynie zgłaszała te listy już z  podpisami. Powiedziała także, że "ludzie boją się przyznać, że  popierali Samoobronę ze względu na nagonkę". Dodała, że mówiła jej o tym m.in. dziennikarka z Piły, ale nie pamięta jej nazwiska. "Ja w ogóle mam słabą głowę do nazwisk" - przyznała. Na stwierdzenie, że "jak na śledczego, to dość duży feler", Beger odpowiedziała, że  wszystko sobie zapisuje.

Pilska prokuratura od ponad roku prowadzi dochodzenie w sprawie fałszerstwa podpisów na listach wyborczych Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. Doniesienie na ten temat złożyła Okręgowa Komisja Wyborcza w Pile. Za przestępstwo przeciwko wyborom Kodeks Karny przewiduje karę pozbawienia wolności do lat pięciu.

sg, pap