Raport o Magdalence (aktl.)

Raport o Magdalence (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Specjaliści-antyterroryści ocenili akcję policji w Magdalence jako "optymalną"; siły użyte podczas akcji były adekwatne do potrzeb, a przebieg akcji nie budzi zastrzeżeń.
Taką opinię wyrazili w poniedziałek na konferencji prasowej przedstawiciele Niezależnej Grupy Ekspertów, która powstała z  inicjatywy byłego szefa GROM gen. Sławomira Petelickiego po  wydarzeniach w Magdalence na zlecenia MSWiA. W jej skład weszli również: obecny szef GROM płk Roman Polko, były antyterrorysta Edward Misztal, wykładowca Akademii Obrony Narodowej Stanisław Kulczyński oraz  wykładowca Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie Jerzy Szafrański.

Eksperci przeanalizowali działania policji związane z tragicznymi wydarzeniami w Magdalence w ubiegłym tygodniu, kiedy w trakcie próby ujęcia bandytów zginął policjant, a kilkunastu zostało rannych. Zabitych zostało również dwóch bandytów.

"Decyzja o zatrzymaniu przestępców przez dowodzącego akcją była optymalna i właściwa. Siły użyte podczas akcji były adekwatne. (...) Przebieg akcji nie budzi zastrzeżeń. (...) Stopień przygotowania obrony przez przestępców, a także ich stopień brutalności powodują, że było to zdarzenie wyjątkowe i  precedensowe" - odczytywał opinię grupy płk Polko.

Eksperci podkreślili, że straty w ludziach nastąpiły w wyniku wybuchu bomby, a tylko jeden funkcjonariusz został postrzelony w wymianie ognia. Ich zdaniem, policjanci wykorzystali wszystkie możliwe środki przewidziane do takiej akcji. Podkreślili też profesjonalizm i poświęcenie biorących udział w akcji funkcjonariuszy.

Potwierdziła to - jak poinformowała Prokuratura Okręgowa w Warszawie - sekcja zwłok. Według policji, bomba była ukryta przed budynkiem, w którym schowali się przestępcy i została przez nich odpalona, gdy policja wkroczyła na teren posesji. Wybuch tej samej bomby ranił również kilkunastu funkcjonariuszy.

Dziennikarze dopytywali jednak - powołując się na wypowiedzi policjantów uczestniczących w akcji - czy nie została ona przeprowadzona zbyt pochopnie i bez dostatecznego rozpoznania, czy  nie zabrakło zabezpieczenia medycznego oraz czy miejsca zdarzenia nie powinni zabezpieczać snajperzy.

Na wszystkie te pytania padły negatywne odpowiedzi.

Decyzja o akcji nie została podjęta pochopnie. "Postąpiłbym tak samo, gdybym miał ówczesną wiedzę" - powiedział Misztal.

"Zabezpieczenie medyczne było - najbliższa jednostka medyczna była poinformowana o akcji. Ewakuowany policjant został +wyciągnięty+ z terenu działań dokładnie wtedy, gdy nadjechała wezwana karetka" - twierdzi rzecznik Komendanta Głównego Policji Sławomir Cisowski.

"Ale nawet ćwiczenia przy wspinaczce lub strzelaniu zabezpiecza karetka" - dopytywali dziennikarze. "Bo to są inne sytuacje - mogą przytrafić się urazy albo kontuzje" - oświadczył Cisowski, podkreślając, że funkcjonariusze nie biorą na swoje akcje karetki. "Miejsce zdarzenia powodowało, że mówienie o zabraniu tam snajperów jest bezzasadne - nie było tam możliwości odpowiedniego zabezpieczenia terenu przez snajperów" - powiedział płk Polko.

"Strzelcy wyborowi są skuteczni z daleka. Ale nie było takiej możliwości, by zajęli tam stanowiska w odpowiedniej odległości" -  poparł go płk Kulczyński.

"Użycie transportera opancerzonego również byłoby bezzasadne, gdyż od razu poinformowałoby przestępców o obecności funkcjonariuszy" - wyjaśnił Polko. - Transporter mógłby wręcz utrudniać i przeszkadzać w prowadzeniu akcji.

Eksperci i przedstawiciele policji odpierali również zarzuty, że  niektórym funkcjonariuszom zabrakło amunicji i musieli ją pożyczać od rannych kolegów. "Każdy funkcjonariusz ma przy sobie odpowiedni zapas amunicji. Ale oprócz +zwykłego+ strzelania musieli oni ostrzeliwać budynek podczas ewakuacji rannych" - mówił płk Kulczyński.

"Polscy policjanci wielokrotnie zatrzymywali przestępców, którzy uczyli się w Afganistanie albo Legii (Cudzoziemskiej - PAP). Ale zawsze ci ludzie albo starali się znaleźć drogę ucieczki, albo się poddawali" - wyjaśnił Cisowski wątpliwości dziennikarzy, czy funkcjonariusze nie powinni byli być lepiej przygotowani, skoro wiedzieli, że jednym z przestępców jest b. agent KGB specjalizujący się w materiałach wybuchowych.

"Sprawę należy oceniać z punktu widzenia wiedzy, jaką ci ludzie mieli przed zdarzeniem - bo z taką podchodzili do akcji" - tłumaczył Cisowski. Zastępca Komendanta Głównego Policji Władysław Padło zapowiedział jednak, że z wydarzeń w Magdalence zostaną wyciągnięte wnioski, by w przyszłości uniknąć podobnych tragedii.

sg, pap

O wydarzeniach w Magdalence czytaj: Egzekucja w Magdalence