Guział: PO krytykuje PiS za "W"? Wyjątkowa bezczelność

Guział: PO krytykuje PiS za "W"? Wyjątkowa bezczelność

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piotr Guział (fot. KRZYSZTOF BURSKI / Newspix.pl ) Źródło:Newspix.pl
"Inicjatywę referendalną poparło ponad 230 tys. warszawiaków niezadowolonych z rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz, których tymi słowami były premier Leszek Miller po prostu obraża, okazując im partyjną pogardę. Tym samym staje w jednym szeregu z premierem Donaldem Tuskiem, który depcząc Konstytucję i wolę wyborców już zapowiedział, że raz wziętej władzy nie odda powołując na komisarza odwołaną prezydent" - napisał w oświadczeniu Piotr Guział, inicjator akcji referendalnej w Warszawie komentując wpis Leszka Millera na Twitterze.
"SLD nie dołączy do nowego powstania warszawskiego wywoływanego przez Kaczyńskiego, Palikota i Guziała" - napisał na Twitterze szef SLD Leszek Miller

Plakat Prawa i Sprawiedliwości zachęcający do udziału w referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz odwołuje się do symboliki powstania warszawskiego. Widać na nim dużą, czerwoną literę "W", która budzi skojarzenia z Godziną W - momentem wybuchu Powstania Warszawskiego.

"Kto wydaje rozkazy Millerowi"

W ocenie Guziała wpis Millera postawił go w jednym szeregu z "partyjnymi bonzami, którzy wchodząc z partyjnymi buciorami do samorządu stolicy odwracają uwagę warszawiaków od rzeczywistych problemów miasta". "Teraz dołączył do nich Leszek Miller, który jak widać nie jest zainteresowany poprawą funkcjonowania samorządu Warszawy, tyko woli pohandlować poparciem swojej partii w zamian za nadzieję rychłego udziału w podziale stanowisk dla swoich partyjnych kolegów, najpierw w Warszawie, a niebawem w kraju.  Postawa SLD w 2013 r. jakoś dziwnie przypomina analogię z 1944 r., gdy armia czerwona biernie przyglądało się jak dogorywała Warszawa. W 1944 r. wiadomo było skąd płynęły dyspozycje i rozkazy dla czerwonoarmistów. Obecnie zasadnym jest pytanie kto wydaje rozkazy Leszkowi Millerowi?" - pytał Guział.

Zdaniem Guziała politycy PO bojkotując referendum odmawiają warszawiakom prawa do decydowania o swoim mieście.

"Wyjątkową bezczelnością prominentnych polityków PO jest krytykowanie Prawa i Sprawiedliwości za wykorzystanie litery >W< w kampanii referendalnej i nazywanie tego >deptaniem symboli<. To Platforma Obywatelska jako pierwsza podeptała symbole narodowe, jakimi są najwyższe urzędy w Rzeczypospolitej – Prezydenta i Premiera, wykorzystując je do partyjnej walki o stołek. To Platforma Obywatelska upartyjniła warszawskie referendum, delegując do jego komentowania nie samorządowców, a wierchuszkę swojej partii, polityków często nie mających żadnego związku z Warszawą" - przekonywał burmistrz Ursynowa.

"W" na plakatach? "Kojarzy się z Warszawą"

Guział dodał, że Warszawska Wspólnota Samorządowa nie uważa użycia litery "W" na plakatach za właściwe. "Można było przewidzieć, że niektórym może skojarzyć się ten symbol z powstańczą Godziną W, a symbole polskiej martyrologii powinny łączyć naród, a nie dzielić. Jednak z drugiej strony W kojarzy się przede wszystkim z Warszawą, Wolnością, Wyborem, Wizją, a nam, prawdziwym i oddolnym inicjatorom referendum kojarzy się z Warszawską Wspólnotą Samorządową. Jednak jeśli PO żąda usunięcia litery >W< z kampanii referendalnej, my żądamy usunięcia słowa >Obywatelska< z nazwy tej partii" - podsumował Guział.

Referendum ws. odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz odbędzie się 13 października.

ja