Rodzinna wieś broni księdza Gila. "Jest ofiarą"

Rodzinna wieś broni księdza Gila. "Jest ofiarą"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ksiąz Wojciech Gil jest poszukiwany przez Interpol 
Ksiądz Wojciech Gil, który jest oskarżany przez śledczych z Dominikany o pedofilię przebywa w rodzinnej Modlnicy. Mieszkańcy podkrakowskiej wsi, z której pochodzi duchowny, są przekonani, że padł on ofiarą prowokacji - pisze "Gazeta Wyborcza".
Należący do Zgromadzenia św. Michała Archanioła duchowny na Dominikanie pomógł w budowie kościoła w Juncalito, a następnie został tam proboszczem. Prokuratura z Dominikany zainteresowała się polskim duchownym, gdy jeden z nastolatków zwierzył się koleżance, że myśli o samobójstwie, bo był molestowany przez księdza Gila. Dziewczyna powiedziała o wszystkim rodzicom - a ci zaalarmowali o wszystkim prokuraturę.

W ramach śledztwa przeszukano dom duchownego na Dominikanie - śledczy twierdzą, że znaleziono w nim m.in. 87 tysięcy zdjęć dzieci zapisanych na twardym dysku komputera. Na części zdjęć dzieci są rozebrane. Ponadto na komputerze miało znajdować się kilkadziesiąt nagrań z nieletnimi. Śledczy oskarżają polskiego księdza również o to, że nakłaniał chłopców w wieku 7-12 lat do masturbacji i sam masturbował się przy nich. Ksiądz - według ustaleń prokuratury z Dominikany - miał również gwałcić analnie dzieci.

W momencie rozpoczęcia śledztwa przeciwko niemu ksiądz Gil przebywał we Włoszech. Kiedy dowiedział się, że stał się obiektem zainteresowania prokuratury z Dominikany - wrócił do Polski. Duchowny nie odpowiedział na apel władz swojego zakonu, które nakazały mu wrócić na Dominikanę.

Tymczasem mieszkańcy rodzinnej miejscowości księdza Gila są przekonani, że duchowny jest niewinny. Ich zdaniem ksiądz "padł ofiarą prowokacji karteli narkotykowych, które miał zwalczać, by nie sprzedawały środków odurzających dzieciom". Sąsiad księdza Gila twierdzi, że dowody w sprawie duchownego zostały mu podrzucone, bo ksiądz "prowadził otwarty dom". - Świadków przekupili, żeby go skompromitować. Tak działa mafia - podkreśla. Z kolei ciotka ks. Gila jest przekonana, że gdyby duchowny "miał takie ciągoty", to "wyszłoby to wcześniej".

arb, "Gazeta Wyborcza"