TVN24 informuje, że odbyło się spotkanie kierownictwa PiS ws. kampanii referendalnej.
Spotkanie odbyło się na wniosek prof. Piotra Glińskiego, który w notatce miał skrytykować kampanię i jej autora, Adama Hofmana.
- Nie ma żadnej bomby dziennikarskiej, tylko jest mały kapiszon. I to taki zmoknięty - tak Joachim Brudziński skomentował informacje mediów o kłótni o kampanię w Warszawie . - Nie ma żadnego listu, nie ma żadnej kłótni - dodał. Wyjaśnił, że prof. Piotr Gliński, jako socjolog, został poproszony o przygotowanie notatki analizującej kampanię przez kierownictwo partii.
Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", prof. Piotr Gliński, który miał być kandydatem PiS na prezydenta Warszawy wysłał do prezesa i władz partii list, w którym krytykuje kampanię przed referendum.
Zwykle po kampaniach wyciąga się jakieś wnioski. Ja jestem w tej specyficznej sytuacji, że nie należę do partii i nie mam zamiaru rozmawiać z mediami o sprawach wewnętrznych partii, do których w dodatku nie należę - skomentował krótko w rozmowie z "Rz" prof. Gliński.
Rzecznik partii Adam Hofman podkreślał, że nie ma zamiaru podawać się do dymisji mimo słów krytyki.
eb, tvn24
- Nie ma żadnej bomby dziennikarskiej, tylko jest mały kapiszon. I to taki zmoknięty - tak Joachim Brudziński skomentował informacje mediów o kłótni o kampanię w Warszawie . - Nie ma żadnego listu, nie ma żadnej kłótni - dodał. Wyjaśnił, że prof. Piotr Gliński, jako socjolog, został poproszony o przygotowanie notatki analizującej kampanię przez kierownictwo partii.
Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", prof. Piotr Gliński, który miał być kandydatem PiS na prezydenta Warszawy wysłał do prezesa i władz partii list, w którym krytykuje kampanię przed referendum.
Zwykle po kampaniach wyciąga się jakieś wnioski. Ja jestem w tej specyficznej sytuacji, że nie należę do partii i nie mam zamiaru rozmawiać z mediami o sprawach wewnętrznych partii, do których w dodatku nie należę - skomentował krótko w rozmowie z "Rz" prof. Gliński.
Rzecznik partii Adam Hofman podkreślał, że nie ma zamiaru podawać się do dymisji mimo słów krytyki.
eb, tvn24