Nie było wybuchu? Macierewicz: Próbki mogły zostać podmienione

Nie było wybuchu? Macierewicz: Próbki mogły zostać podmienione

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tu-154 rozbił się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku (fot. Serge Serebro, Vitebsk Popular News/Wikipedia)
Centralne Laboratorium Kryminalistyczne wykluczyło teorię mówiącą o wybuchu na pokładzie Tu-154, który rozbił się w Smoleńsku. Teorii broni wciąż Antoni Macierewicz.
Jak poinformował ”Nasz Dziennik” prokuratura wojskowa posiada ekspertyzy biegłych Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego (CLK) Policji w Warszawie dotyczące próbek pobranych z wraku Tu-154 w Smoleńsku. Analiza biegłych dotyczy ponad 300 próbek zabezpieczonych na przełomie lipca i sierpnia przez polskich śledczych. Próbki pobrane zostały m.in. z foteli samolotu, pasów bezpieczeństwa, wózków na posiłki, a także innych drobnych przedmiotów będących wyposażeniem tupolewa. Jak poinformował ”Nasz Dziennik” badania te nie potwierdziły hipotezy o eksplozji na pokładzie maszyny.

Zdaniem wiceprezesa PiS Antoniego Macierewicza, próbki badane przez CLK mogły jednak zostać... podmienione. Macierewicz apeluje do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta o odebranie śledztwa Prokuraturze Wojskowej. "Jest kwestią fundamentalną ustalenie, czy próbki te pobrane i opisane - jak relacjonuje świadek wydarzeń - zostały do Polski przysłane i jakie były ich losy. Trzeba też zbadać inną hipotezę: próbki dotarły do Polski, zostały przebadane, lecz wyniki analiz zostały ukryte i dlatego podjęto decyzję pobrania nowych" - pisze Macierewicz w liście do Seremeta cytowanym przez "Gazetę Wyborczą" za niezalezna.pl. Macierewicz zarzuca Prokuraturze Wojskowej "liczne błędy, fałszerstwa i przypadki ukrywania materiału dowodowego".

Tymczasem jak podaje serwis faktysmolensk.gov.pl Glenn Arthur Jorgensen, przedstawiany przez prawicowe media jako ekspert zespołu Macierewicza, odpowiedział na uwagi prof. Grzegorza Kowaleczki do jego pracy "Additional Aspect of The Smolensk Air Crash" poświęconej katastrofie smoleńskiej i poprawił swoją analizę przebiegu zdarzeń z 10 kwietnia 2010 r. "Wyniki są znacznie bliższe rzeczywistemu przebiegowi zdarzeń, odtworzonemu w oparciu o zapisy rejestratorów i ślady zderzeń samolotu z kolejnymi przeszkodami w ostatniej fazie lotu" - czytamy na stronie komisji Macieja Laska faktysmolensk.gov.pl. "Z opracowania wynika, że wyniki otrzymane przez G.A. Jorgensena były błędne, gdyż opierały się na złych założeniach, niewłaściwych danych i bardzo uproszczonym modelu obliczeniowym" - czytamy dalej.

sjk, "Nasz Dziennik", "Gazeta Wyborcza"