Ks. Sowa: władze Warszawy w przypadku burdelu umywają ręce

Ks. Sowa: władze Warszawy w przypadku burdelu umywają ręce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ks. Kazimierz Sowa (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Ksiądz Kazimierz Sowa oraz prof. Jan Hartman w programie "Tak jest” na antenie TVN24 spierali się o otworzenie klubu go-go przy Krakowskim Przedmieściu w sąsiedztwie jednego z kościołów.
- Żadna instytucja nie może sobie uzurpować prawa do przestrzeni – przekonywał prof. Jan Hartmann, etyk i działacz Twojego Ruchu. - Takie sprawy trzeba załatwiać polubownie, drogą kompromisu, od tego jest rada miasta czy rada dzielnicy. Wystarczyłoby, żeby klub był w miarę dyskretny, nie epatował swoim wyglądem – dodał.

- Tu nie chodzi o kościół i figurę matki bożej, która stoi obok. Chodzi o odpowiedź na pytanie, jak wyobrażamy sobie funkcjonowanie salonu miasta w stolicy poważnego, aspirującego do poważnego miejsca w Europie państwa, czy chcemy zrobić z niego Różowe Przedmieście, zarzucić ją takimi przybytkami – mówił ksiądz Kazimierz Sowa i dodał, że istnienie tego klubu źle świadczy o władzach stolicy.

- Żeby wymienić okna w zabytkowej kamienicy potrzeba wielu zgód, jakakolwiek ingerencja w tkankę oznacza drogę przez mękę. Nagle okazuje się, że w przypadku burdelu, bo taką funkcję spełniają w Polsce kluby go-go, każdy umywa ręce. Mówię do samorządowców, bierzecie za coś pieniądze, proszę wziąć się do roboty – przekonywał ks. Sowa.  Prof. Hartman ocenił, iż „ ksiądz prawdopodobnie nie chodzi ani do burdeli, ani klubów go-go i słabo rozróżnia”. - Ze strony kościoła nie widać najmniejszej zapowiedzi, że byłby w stanie pójść na jakiś kompromis. Postawa bezkompromisowa oznacza usztywnienie postawy drugiej strony – argumentował etyk.

TVN Warszawa, ml