Ks. Bartołd o klubie go-go: Musimy tam nieść słowo Boże

Ks. Bartołd o klubie go-go: Musimy tam nieść słowo Boże

Dodano:   /  Zmieniono: 
Klub go-go oburzył duchownych (fot. sxc.hu)Źródło:FreeImages.com
- Chrześcijanin nie może siedzieć cicho, gdy jest krzywdzony człowiek. Tam, gdzie dokonuje się zło, króluje brzydota, perwersja, tam musimy nieść światło, o to światło Boże musimy się upominać i mamy do tego pełne prawo - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ks. prałat Bogdan Bartołd, proboszcz archikatedry św. Jana w Warszawie, przy której powstał klub go-go.
- Jesteśmy obywatelami naszej Ojczyzny, pełnoprawnymi obywatelami, i dla nas też jest tu miejsce. Musimy się o nie upominać - mówi ks. Bartołd i dodaje, że nie zamierza pozostawić kwestii sąsiedztwa klubu erotycznego z kościołem przy Krakowskim Przedmieściu. - Krzyż, kapliczka czy inny znak religijny ma rzekomo obrażać ludzi, ale gdy powstaje dom publiczny czy klub go-go, wszystko jest w porządku, nikt niby nie jest obrażony - ubolewa ks. Bartołd. Dodaje, że czuje się obrażony, gdyż obrażana jest ludzka godność.

- Poniża kobietę, poniża mężczyznę, gorszy dzieci i młodzież. Dziwię się, że ci, którzy tak często mówią, że przeszkadza im krzyż, nie widzą, że przez takie lokale krzywdzi się ludzi - mówi proboszcz archikatedry św. Jana w Warszawie. Dodaje, że oczekuje reakcji prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. - Jestem ciekawy, jakie stanowisko zajmie w tej sprawie pani prezydent. Czekam także na opinie ministerstwa kultury, Kancelarii Prezydenta, które to instytucje dodatkowo mają swoje siedziby na Krakowskim Przedmieściu. Jeśli protesty warszawiaków nie wpłyną na decyzje władz, myślimy o zorganizowaniu grup modlitewnych pod tą kamienicą. Mam nadzieję, że miasto wyda zgodę - zapowiada ks. Bartołd.

– Nie wiem, o co chodzi z tym klubem w takim miejscu. Żeby pokazać, że wszystko jest możliwe, że na najpiękniejszej arterii Warszawy można zrobić wszystko? Że najgorsze rzeczy można nam wcisnąć? To znak naszych czasów - podsumowuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".

sjk, "Nasz Dziennik"