Dziennikarze "Faktu" twierdzą, że Zbigniew Leszczyński, komendant straży miejskiej w Warszawie, podczas jednego przejazdu samochodem uzbierał 22 punkty karne. Sprawę bada policja - informuje tvn24.pl.
- Prowadzimy postępowanie sprawdzające w związku z publikacją prasową - powiedział rzecznik prasowy policji, Mariusz Mrozek. Nadmienił jednak, że nie jest to śledztwo. Policja domaga się ujawnienia fotografii, które mają świadczyć o złamaniu przepisów przez Leszczyńskiego.
Według dziennikarzy "Faktu", komendant Leszczyński od razu po wyjechaniu z własnej posesji złamał przepisy. Rozpędził samochód do 80 km/h przy ograniczeniu prędkości do 50 km/h. Następnie miał wyprzedzić autobus na przejściu dla pieszych. Łamiąc zakaz wyprzedzania. Ponadto wykonywał manewr przy ograniczonej widoczności.
Dziennikarze wycenili dokonane wykroczenia w ruchu drogowym komendanta straży miejskiej na 22 punkty karne i 800 złotych mandatu.
Teraz sprawę zbada stołeczna policja.
po, tvnwarszawa.pl
Według dziennikarzy "Faktu", komendant Leszczyński od razu po wyjechaniu z własnej posesji złamał przepisy. Rozpędził samochód do 80 km/h przy ograniczeniu prędkości do 50 km/h. Następnie miał wyprzedzić autobus na przejściu dla pieszych. Łamiąc zakaz wyprzedzania. Ponadto wykonywał manewr przy ograniczonej widoczności.
Dziennikarze wycenili dokonane wykroczenia w ruchu drogowym komendanta straży miejskiej na 22 punkty karne i 800 złotych mandatu.
Teraz sprawę zbada stołeczna policja.
po, tvnwarszawa.pl