W opinii biegłych dotyczących Mariusza Trynkiewicza napisano, że "prawdopodobieństwo popełnienia czynu zabronionego jest bardzo wysokie" - podaje TVN24.
Opinie napisali biegli z dziedziny psychologii, psychiatrii i seksuologii. Badali oni Trynkiewicza między 23 a 31 stycznia. W opiniach biegłych zaznaczono, że Trynkiewicz nie jest chory psychicznie, ale istnieje duże prawdopodobieństwo, że znowu może on złamać prawo.
"Mariusz Trynkiewicz nie jest osobą upośledzoną, jego poziom intelektualny należy określić jako ponad przeciętny. W oparciu o badania psychiatryczne, psychologiczne i seksuologiczne rozpoznajemy u uczestnika głębokie zaburzenie osobowości w postaci osobowości nieprawidłowej antysocjalnej z zaburzeniami preferencji seksualnej o typie pedofilii sadystycznej" - napisano.
Biegli zaznaczyli też, że Trynkiewicz nie identyfikuje swoich zaburzeń preferencji seksualnych a przez to nie ma motywacji do ich "ujawnienia i przepracowania w procesie terapeutycznym". Biegli zaznaczyli też, że Trynkiewicz próbował nimi manipulować i wmawiać, że terapia, której został przymusowo poddany przyniosła efekty.
"Pojawienie się zachowań dewiacyjnych w formie poszukiwania kontaktów z dziećmi uzasadniał frustracją w związku z powołaniem go do służby wojskowej. Zupełnie ignorował fakt, że pozbawił dzieci wolności i zmuszał je do znoszenia jego zachowań, które nawet jeżeli nie miały charakteru erotycznego dostarczały satysfakcji tylko jemu. Przejawiał tendencje do swoistego uprzedmiotowiania dzieci, traktowania ich jako obiektów służących do zaspokojenia jego potrzeb" - podkreślono.
ja, tvn24.pl
"Mariusz Trynkiewicz nie jest osobą upośledzoną, jego poziom intelektualny należy określić jako ponad przeciętny. W oparciu o badania psychiatryczne, psychologiczne i seksuologiczne rozpoznajemy u uczestnika głębokie zaburzenie osobowości w postaci osobowości nieprawidłowej antysocjalnej z zaburzeniami preferencji seksualnej o typie pedofilii sadystycznej" - napisano.
Biegli zaznaczyli też, że Trynkiewicz nie identyfikuje swoich zaburzeń preferencji seksualnych a przez to nie ma motywacji do ich "ujawnienia i przepracowania w procesie terapeutycznym". Biegli zaznaczyli też, że Trynkiewicz próbował nimi manipulować i wmawiać, że terapia, której został przymusowo poddany przyniosła efekty.
"Pojawienie się zachowań dewiacyjnych w formie poszukiwania kontaktów z dziećmi uzasadniał frustracją w związku z powołaniem go do służby wojskowej. Zupełnie ignorował fakt, że pozbawił dzieci wolności i zmuszał je do znoszenia jego zachowań, które nawet jeżeli nie miały charakteru erotycznego dostarczały satysfakcji tylko jemu. Przejawiał tendencje do swoistego uprzedmiotowiania dzieci, traktowania ich jako obiektów służących do zaspokojenia jego potrzeb" - podkreślono.
ja, tvn24.pl