"Protasiewicz miał skojarzenia na poziomie gimnazjalisty oglądającego filmy wojenne"

"Protasiewicz miał skojarzenia na poziomie gimnazjalisty oglądającego filmy wojenne"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Jurek, fot. Wprost
Zdaniem senatora Marka Borowskiego, Jacek Protasiewicz w sprawie incydentu z lotniska we Frankfurcie nie powinien się tłumaczyć i „jej rozwlekać”, gdyż „nie jest czysty”. Według senatora powinien był po prostu przeprosić.
Zdaniem byłego marszałka Sejmu wiceprzewodniczący PE w sprawie, w której "nie jest czysty", powinien był przeprosić i usunąć się w cień. - Szkoda, że tak postąpił, bo to człowiek bardzo aktywny, a nawet zasłużony - dodał.

Zdaniem Borowskiego "najlepszym wyjściem z sytuacji" było zgłoszenie niewłaściwego zachowania strażnika władzom lotniska. - Wykłócać się z pozycji wiceszefa PE ze zwykłym celnikiem nie wypada - dodał.

Marek Jurek z Prawicy Rzeczpopolitej ocenił, że wiceszef PE miał "skojarzenia na poziomie gimnazjalisty oglądającego filmy wojenne" i to dlatego tak łatwo skojarzył niemieckiego strażnika na lotnisku z II wojną światową i Auschwitz.

Przypomnijmy, niemiecki "Bild" informuje na swojej stronie internetowej, że europoseł PO Jacek Protasiewicz wywołał skandal na lotnisku we Frankfurcie. Protasiewicz miał być pod wpływem alkoholu i zachowywać się agresywnie. Miał też wyzywać służby lotniskowe od nazistów.

Zdarzenie miało mieć miejsce wieczorem. Gdy Protasiewicz wysiadł z samolotu miał być "wyraźnie pod wpływem alkoholu", chwiać się i bełkotać. "Bild" twierdzi, że służby lotniskowe miały się zaś nim zainteresować w hali odbioru bagażu, kiedy rzekomo "porwał" wózek bagażowy innego mężczyzny i pobiegł w kierunku wyjścia. Strażnik miał żądać od Protasiewicza okazania dokumentu, co miało - zdaniem "Bild "- wywołać agresywne zachowanie europosła. Gazeta twierdzi, że Protasiewicz miał wyzywać funkcjonariusza od "Hitlera", "nazisty", krzyczeć "Heil Hitler" i pytać się go czy "był kiedyś w Auschwitz". Gdy policjanci chcieli zabrać Protasiewicza na posterunek, ten miał zapierać się i rzucać swoim bagażem. Funkcjonariusze założyli politykowi kajdanki. "Bild" nazwał wydarzenie "Nazi-skandalem".

Polityk przyznał, że był na lotnisku i że pił na pokładzie samolotu wino, ale twierdzi, że całe zdarzenie wyglądało inaczej niż to opisuje gazeta. Jego komentarz w tej sprawie opublikowała "Gazeta Wyborcza". Polityk podkreśla, że nie był pijany. Wyjaśnia, że wszystko zaczęło się od tego, że zabrał wózek bagażowy pracownikowi lotniska, który je zbierał i odstawiał na miejsce. Mężczyźnie miało się to nie spodobać i wezwał celników. Europoseł twierdzi, że nie był agresywny. Dodał, że to Niemcy mieli być napastliwi i krzyczeć "Raus!". Protasiewicz twierdzi, że spokojnie ich pytał, jakie skojarzenia rodzą takie okrzyki i czy wiedzą, co to jest Auschwitz. Po potwierdzeniu tożsamości został zwolniony. Polityk zapewnia, że dowiedzie swojej niewinności w oparciu o nagrania z monitoringu lotniska.