Ks. Boniecki: Opowiedzenie się po stronie Ukrainy wymaga odwagi obywatelskiej

Ks. Boniecki: Opowiedzenie się po stronie Ukrainy wymaga odwagi obywatelskiej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ks. Adam Boniecki, fot. Wikipedia / Mariusz Kubik
- Nasze opowiedzenie się po stronie przemian na Ukrainie wymaga odwagi i determinacji obywatelskiej, przyjęcia konsekwencji gospodarczych - pisze ks. Boniecki - podaje Gazeta.pl.
- O przyłączeniu Krymu do Rosji można np. myśleć tak: owszem, narusza to umowy międzynarodowe gwarantujące integralność Ukrainy, ale czy warto ryzykować wojnę (nawet tę "zimną") z powodu Krymu, który jest ukraiński zaledwie od 60 lat? - rozważa ks. Boniecki w "Tygodniku Powszechnym". - Może dla świętego spokoju warto odżałować Krym? Ukraina bez Krymu nie zginie - dodaje.
Dalej jednak ksiądz przypomina analogie historyczne. - W chwili powstania Wolnego Miasta Gdańska (w 1920 r.) 92 proc. jego mieszkańców stanowili Niemcy. Kiedy spór między Polską a Niemcami o Gdańsk i "korytarz" coraz wyraźniej groził wojną, nawet Stolica Apostolska, w imię ratowania pokoju, sugerowała Polsce ustępstwo - pisze ks. Boniecki - informuje Gazeta.pl.

" Czy można ufać Ukraińcom? "

- Czy my w ogóle możemy Ukraińcom ufać? Prawdopodobnie wielu Polaków myśli podobnie jak ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: na Majdanie i na Ukrainie dokonała się "pseudorewolucja", a polscy politycy pojawili się na Majdanie pod "banderowskimi hasłami - pisze ksiądz.
- Pomijając wrogą Majdanowi propagandę, zapytajmy, czy my sami, w naszym wielkim zrywie ku wolności, "Solidarności" nie wyłączając, byliśmy - jako całość - wolni od różnych okropnych wad? Zapytajmy też, czy dla Ukrainy zdrowsze będzie pozostawanie pod wpływem Rosji, czy też może budowanie obywatelskiego społeczeństwa, wolnego i demokratycznego, włączonego do wspólnoty europejskiej? - zastanawia się.

"Nasze stanowisko wymaga odwagi"
Ksiądz również skomentował kwestie gospodarcze. - Nasze opowiedzenie się po stronie przemian na Ukrainie wymaga odwagi i determinacji obywatelskiej, przyjęcia konsekwencji gospodarczych, a więc i ryzyka energetycznego (Rosja zaspokaja 1/4 zapotrzebowania UE na ropę i gaz), zahamowania wymiany handlowej z Rosją, i wzięcia na siebie ciężaru finansowego wsparcia pogrążonej w zapaści gospodarczej Ukrainy".
- Wszyscy dziś powtarzają słowo "sankcje", ale jednocześnie kombinują tak, żeby straty, które w ich wyniku sami poniosą, nie były zbyt wielkie. A przecież czasem jest tak, że "to, co się liczy, nie da się policzyć, a to, co daje się policzyć - się nie liczy" - jak trafnie zauważył wielki Albert Einstein - napisał ks. Boniecki.
Gazeta.pl, tk