PiS: Nauman musi odejść

PiS: Nauman musi odejść

Dodano:   /  Zmieniono: 
Posłowie PiS złożyli u marszałka Sejmu projekt uchwały wzywającej premiera do odwołania Aleksandra Naumana ze stanowiska prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia.
Jest to reakcja na ujawnione przez "Rzeczpospolitą" i "Newsweek" "fakty dotyczące powiązań z biznesem medyczno-farmaceutycznym" Naumana i byłego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego - wyjaśnił szef klubu PiS Ludwik Dorn.

Według niego, "albo ujawnione fakty są w całości bądź w części prawdziwe i wiążą się z poważnymi naruszeniami prawa i wtedy Naumana trzeba odwołać, albo też jest tak, że nie doszło tutaj do przekroczenia prawa, ale wtedy można powiedzieć coś następującego: pan Aleksander Nauman, który zajmuje stanowisko publiczne zachowywał się w sposób rażąco niefrasobliwy, nieroztropny i nieodpowiedzialny. I wtedy też trzeba go odwołać, ponieważ zrobił on wszystko, by sprawić poważne wrażenie, że jest uczestnikiem bądź nawet kreatorem sytuacji patologicznej".

Ujawnione ostatnio przez prasę sprawy " to nie jest jego pierwszy i jedyny wyczyn" Naumana - mówi szef klubu PiS. - W czasie poprzednich rządów SLD w latach 1993- 1997 Nauman "razem z niektórymi swoimi wymienianymi obecnie kolegami miał już okazję się odznaczyć i zapisać".

Dziwi nas "pewna niefrasobliwość premiera, który powołał pana Naumana, wiedząc o pewnych faktach" - dodaje Bolesława Piecha (PiS), członek sejmowej komisji zdrowia. Działania SLD w ministerstwie zdrowia, tj. ministra Łapińskiego i ministra Naumana, dotyczyło wyłącznie sfery pieniędzy. W organizacji służby zdrowia nic nie drgnęło, "natomiast w sferze kasy wszystko drgnęło, w takim kierunku, aby finanse publiczne scentralizować i powierzyć je jednej osobie, na dobrą sprawę, pomijając kontrolę społeczną" - uważa poseł PiS.

Piecha podkreślił, że Nauman w "biznesie nie jest postacią nową" i zajmował się kierowaniem wieloma firmami zarówno farmaceutycznymi, jak i dostarczającymi szpitalom sprzęt.

Przywołał wymienioną w "Newsweeku" spółkę HP MED. Mówił, że jest ona znana z lat 1993-1996, gdy "dostarczała nie sprzęt, a  faktury do szpitali". "Następnie te faktury były podpisywane przez wysokiego funkcjonariusza w Ministerstwie Zdrowia, później była zapłata i dopiero po jakimś czasie był dostarczany sprzęt. (...) Wspólnik ówczesny pana Naumana to nikt inny jak pan dyrektor (HP MED) Wacław Bańbuła. Powiem szczerze, że on został wtedy nawet zatrzymany do wyjaśnień" - dodał Piecha.

Zarzucił też ministerstwu brak nadzoru nad zawieraniem umów w czasie, gdy resortem kierował Łapiński. Zastanawiał się, jak mazowiecka kasa chorych mogła podpisać kontrakt z Centrum Leczenia Osteoporozy, skoro - zgodnie z obowiązującym prawem - taka firma nie istnieje, ponieważ - jak powiedział Piecha - pod podanym adresem Centrum nie ma żadnej firmy.

Podkreślił też, że nadal nie ma jasnych kryteriów umieszczania leków na liście refundacyjnej, co skutkuje różnymi nieprawidłowościami. Jak napisała "Rzeczpospolita", Waldemar Deszczyński, który był szefem gabinetu Łapińskiego, miał w 2002 roku żądać milionów dolarów łapówki od koncernu farmaceutycznego w zamian za umieszczenie jego leków na takiej liście.

"Z wiedzy nieoficjalnej wiemy, że to nie była jedyna propozycja korupcyjna i że część propozycji zostało skonsumowanych. Nie  potrafię powiedzieć, jakie" - dodał poseł PiS.

em, pap