VAT-em w b. prezydenta

VAT-em w b. prezydenta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na rok i dwa miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata skazano b. prezydenta Wrocławia; miasto nie płaciło podatku VAT. W podobnej sprawie uniewinniono władze w Lubinie.
Sąd Rejonowy w Rawiczu (woj. wielkopolskie) uznał go za winnego narażenia gminy na wielomilionowe straty przez niepłacenie podatku VAT. Skazana została również była skarbnik gminy, Leontyna G. na karę roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Wyrok jest nieprawomocny.

Według sądu, w tej sprawie, w okresie objętym zarzutem, czyli w  latach 1996-1999, wątpliwości co do prawidłowej wykładni prawnej przepisów podatku VAT nie było. "Stanowisko Urzędu Skarbowego było takie, że gmina Wrocław powinna podatek VAT płacić" - uzasadnił wyrok sędzia Przemysław Wita.

"Wątpliwości oskarżonych co do tego, czy płacić VAT, czy nie - to  była chęć spierania się z organami podatkowymi i próba uzyskania wyniku satysfakcjonującego gminę, czyli niepłacenia podatku VAT" -  dodał sędzia.

Według sądu, oskarżeni, przewidując możliwość, że ich działanie może doprowadzić do popełnienia przestępstwa, po prostu się na to  godzili. "Nie można powiedzieć, że popełnili przestępstwo w  zamiarze bezpośrednim. Miał tu miejsce zamiar ewentualny, czyli przewidując, że mogą postąpić niezgodnie z prawem, godzili się na  to" - dodał Wita.

Jednocześnie sąd uznał, że kwota 73,8 mln zł, jaką prokuratura uznała za szkodę wyrządzona gminie, jest nieprawidłowa. Zdaniem sędziego, w tej sprawie w grę wchodzą jedynie odsetki, które gmina musiała zapłacić po czasie, w którym VAT-u nie płaciła. A odsetki wyniosły 37,7 mln zł.

Sędzia zaznaczył, iż podnoszony przez obronę fakt, że część tych odsetek organy skarbowe umorzyły, nie można przyjąć za brak szkody. "W daleko idącej analogii można to porównać ze zdarzeniem, gdy ktoś komuś ukradnie tysiąc złotych. I ten ktoś, pokrzywdzony, stwierdzi, że złodziej nie musi mu oddawać. Zaistniała szkoda wynosi jednak tysiąc złotych" - powiedział sędzia.

Sąd w Rawiczu uniewinnił oskarżonych od zarzutu narażenia Skarbu Państwa na stratę. "Uznaliśmy, że oskarżeni działali w zamiarze ewentualnym, nie można zatem przyjąć tak jak jest w akcie oskarżenia, że +bezpodstawnie uchylali się od obowiązków wobec Skarbu Państwa+. To nie jest związane z zamiarem ewentualnym" -  wyjaśnił Wita.

Bogdan Zdrojewski przyjął wyrok skazujący z kamienną twarzą. Podobnie oskarżona Leontyna G. Przed ogłoszeniem wyroku poseł PO żartował i rozmawiał z dziennikarzami. Przyznał nawet, że "w nocy spał bardzo spokojnie".

"Będę się odwoływał, będę dążył do pełnego uniewinnienia. Przyjąłem wyrok ze zdziwieniem. Nie spodziewałem się tego" - powiedział.

"Prawo mamy niedoskonałe. Nie przez przypadek ustawę o podatku VAT zmieniano 30 razy. Życzyłbym, aby nikt nie ponosił odpowiedzialności za to, że prawo jest wadliwe" - dodał Zdrojewski.

Przed miesiącem sąd w Lubinie na Dolnym Śląsku uniewinnił w  podobnej sprawie prezydenta tego miasta Tadeusza M. Zdrojewski powiedział, że ma teorię na ten temat, ale jej nie ujawni.

Tymczasem prokurator Jarosław Fatyga zaznaczył, że sprawy lubińska i wrocławska różniły się zasadniczo. "Lubin nie miał tak jak Wrocław dwóch orzeczeń NSA o tym, że gmina jest płatnikiem podatku VAT" - tłumaczył.

Bogdan Zdrojewski i Leontyna G. byli oskarżeni o niedopełnienie obowiązku podatkowego. Przestępstwo miało polegać na nieodprowadzaniu przez gminę Wrocław w latach 1996-1999 należnego podatku VAT i narażenie przez to Skarbu Państwa na straty w kwocie 44,4 mln zł. Według prokuratury, gmina Wrocław straciła na całej operacji znacznie więcej, bowiem w rzeczywistości zaległy podatek z odsetkami wyniósł 73,8 mln zł, które miasto było winne Izbie Skarbowej. Według legnickiej prokuratury, uchylanie się od płacenia podatku było bezpodstawne.

Sprawę niepłacenia przez Wrocław podatku VAT rozstrzygnął w  listopadzie 1999 r. Naczelny Sąd Administracyjny we Wrocławiu, który zdecydował, iż gmina jest jednak płatnikiem VAT i musi zapłacić fiskusowi zaległą kwotę. Wrocław zapłacił zaległości.

em, pap