Ranny od "własnej" kuli

Ranny od "własnej" kuli

Dodano:   /  Zmieniono: 
Policjanta, postrzelonego w czasie obławy na złodziei samochodów w Dąbrowie Górniczej-Ząbkowicach, dwukrotnie raniła prawdopodobnie policyjna kula odbita rykoszetami.
Takie wstępne ustalenia, dotyczące przebiegu policyjnej akcji, która zakończyła się ucieczką poszukiwanego listem gończym Tomasza Dujki i dwóch jego kompanów oraz ranieniem trzech policjantów (dwaj byli w staranowanym przez przestępców radiowozie),

Według rzecznika śląskiej policji kom. Grzegorza Olejniczaka, ciężko ranny policjant powinien mieć na sobie kamizelkę kuloodporną. Jednak postrzelony funkcjonariusz w założeniu miał nie brać bezpośredniego udziału w zatrzymaniu przestępców; miał jedynie dowodzić akcją. Wybiegł jednak, chcąc pomóc rannym kolegom siedzącym w staranowanym radiowozie. Wówczas dwukrotnie został zraniony rykoszetem - w klatkę piersiową i okolice wątroby. Stan jego zdrowia jest stabilny.

"Przepisy stanowią, że kamizelek należy używać tam, gdzie jest zagrożenie dla życia i zdrowia. Jest pytanie, czy to była taka sytuacja. W mojej ocenie, lepiej byłoby, gdyby ten policjant miał kamizelkę, choć teoretycznie nie był w żaden sposób zagrożony, ponieważ kierował akcją z innego miejsca. Wybiegł w ludzkim odruchu ratowania kolegów w radiowozie" - powiedział kom. Olejniczak.

Analiza policyjnej broni wykazała, że policjanci oddali 21 strzałów z kilku rodzajów broni ostrej (znaleziono tylko 11 łusek) oraz co najmniej trzy z tzw. broni gładkolufowej. Na razie nic nie  wskazuje na to, że w trakcie akcji strzelali również przestępcy, choć nie można tego definitywnie wykluczyć. W porzuconych przez nich autach znaleziono jedynie broń gazową.

"Ramy całej strzelaniny wyznacza czas, kiedy przestępca cofnął samochód o ok. 15 metrów, próbując staranować radiowóz, oraz  kolejne 15 metrów, kiedy rozpoczął ucieczkę do przodu. To trwało ok. 4-5 sekund. Wątpliwe, aby w tym czasie, przy takim zaskoczeniu, któryś z przestępców, nawet dysponując bronią palną, zdążył otworzyć okno, wymierzyć i oddać strzał" - powiedział Olejniczak.

Kawałki ołowiu wyjęte z ciała rannego policjanta prawdopodobnie nie wystarczą do ustalenia, z czyjej broni padły strzały, które następnie raniły go rykoszetami. Nie są to bowiem całe kule, a jedynie części rdzenia pocisków, czyli zdeformowany metal. Jego kształt potwierdza, że musiał wcześniej uderzyć w  przeszkodę - np. w ziemię czy samochód - i zmienić tor lotu.

Olejniczak podkreślił, że cała akcja przebiegała w trudnych warunkach; wiał silny wiatr, zacinał deszcz i grad. Policjanci strzelali w samochody przestępców, przebijając koła i trafiając w  pobliże silnika. Sprawcom, jadącym terenową toyotą i audi A6, udało się uciec. Policjanci nie byli w stanie ich dogonić, bo  mieli gorsze auta (z zamieszczonych na stronie internetowej Śląskiej Komendy Wojwewódzkiej Policji, m.in. był to polonez). Samochody porzucono po 5 km.

"Policjant to nie egzekutor. Jego zadaniem nie jest zabicie przestępcy, ale zatrzymanie i doprowadzenie do sądu" - powiedział Olejniczak zapytany, dlaczego policjanci strzelali jedynie w  samochody, gdy akcja przybrała niebezpieczny obrót. Jego zdaniem, ta obława to policyjna porażka, ale sukcesem jest rozbijanie przez policję grup przestępców samochodowych i likwidacja "dziupli", gdzie trzymane są części.

Policja zapewnia, że cały czas "depcze po piętach" sprawcom; w  ostatnim czasie policjanci zlikwidowali kilka złodziejskich "dziupli". Za pomoc w schwytaniu 26-letniego Tomasza Dujki, który już po raz trzeci wymknął się z policyjnej obławy, policja wyznaczyła 10 tys. zł nagrody. Jego rysopis jest na internetowych stronach śląskiej policji. Oprócz niego w zdarzeniu uczestniczyło jeszcze dwóch bandytów. Zatrzymano też dwie inne osoby, mające związek z odkrytą w pobliżu "dziuplą".

Wtorkową akcję przeprowadzali policjanci z grupy szturmowej ds. poszukiwań celowych. Jej funkcjonariusze szkoleni są tak jak antyterroryści i podobnie wyposażeni. Podczas akcji byli wyposażeni prawidłowo. Kamizelki kuloodpornej nie włożył jedynie dowodzący tą częścią akcji policjant z komendy w Będzinie.

em, pap