Brązowy medal rozgrywanych w Bydgoszczy młodzieżowych mistrzostw Europy wywalczył Wojciech Borysiewicz (SKLA Sopot) - 2,27, a czwarte miejsce zajął Robert Wolski (MKLA Łęczyca) - 2,25. Wszyscy ustanowili rekordy życiowe.
"Dzisiejszy wynik jest dla mnie zaskoczeniem - powiedział Waleriańczyk. - Absolutnie nie spodziewałem się, że zajmę w historii tej konkurencji w Polsce miejsce za Arturem Partyką".
Na pytanie skąd taki nagły wzrost formy, zawodnik Wawelu Kraków powiedział: "Ten przypływ jest skutkiem redukcji wagi ciała. Chcę ją jeszcze zmniejszyć".
Artur Partyka przywitał 21-letniego bohatera niedzielnego konkursu słowami: "Strzeliłeś byka! Dlaczego nie atakowałeś 2,40?"
Waleriańczyk w pierwszych próbach zaliczył 2,15, 2,21, 2,25, 2,27, 2,29, 2,34, a w drugiej 2,36. Był bliski pokonania poprzeczki na wysokości 2,39. Zdaniem Partyki, który dziesięć razy atakował 2,40, wychowanek trenera Bory mógł z powodzeniem skoczyć 2,40, gdyby zdecydował się na to wcześniej, mając już zapewniony złoty medal, po próbie na 2,27.
"Na skoki powyżej 2,35 może sobie pozwolić światowa elita - powiedział Artur Partyka. - Dowodem jest to, że najlepszy w tym roku wynik na świecie to 2,35. Czy drżało serce, gdy Alek atakował 2,39? Nie, to jest trochę inaczej jak bywało kiedyś. Nie jestem już zawodnikiem. Gdybyśmy rywalizowali na skoczni, z pewnością inna byłaby reakcja. Wszystkie rekordy są po to, żeby je poprawiać. Mój czas się skończył, zaczął się czas Aleksandra i jego rówieśników".
Zdaniem wicemistrza olimpijskiego i świata, jeśli Waleriańczyk zdoła utrzymać przez miesiąc tę wysoką formę, to w Paryżu będzie w gronie faworytów mistrzostw świata. "Obserwując go podczas konkursu, myślę, że nie będzie to dla niego obciążeniem" - ocenił Partyka.
rp, pap