- Staram się od tej sprawy z jednej strony trzymać z daleka jako ewentualny tak zwany interesariusz, który również był w tej restauracji i krążyła plotka, że również zostałem nagrany. A z drugiej strony kompetencje służby, którą kieruję mają się nijak do tej sprawy i nie bardzo się możemy w ogóle zajmować tą kwestią, stąd nie wiem nic więcej na ten temat - mówił na antenie radia ZET szef CBA, Paweł Wojtunik.
Wojtunik podkreślił, że o sprawie dowiedział się przed oficjalną publikacją, zaproszony do konsultacji przez tygodnik "Wprost". Plotki o tym, że został rzekomo nagrany w restauracji Sowa i Przyjaciele podczas rozmowy z minister Bieńkowską, nazwał "dodatkiem, wisienką do tej całej sprawy".
Szef CBA nie chciał zdradzić, o czym rozmawiał z Bieńkowską, ale uwypuklił fakt, iż nie były to tematy obarczone klauzulą "ściśle tajne". - Są takie rozmowy i okoliczności, są takie tematy, które można poruszać w takich miejscach, jak restauracje. My nie rozmawialiśmy na tematy tak zwane >klauzulowane<, które powinny się odbywać w pomieszczeniach do tego specjalnie przystosowanych. I tyle na ten temat mogę powiedzieć - stwierdził.
- Chciałbym podkreślić, że każdy tę sprawę interpretuje według własnych potrzeb, jedni ją trywializują nadmiernie, inni nadają jej olbrzymią wagę, natomiast nie mówimy o tym, jak zmienić nasze prawo, jak zmienić naszą rzeczywistość - i nie mówię tutaj o procedurach borowskich czy innych - tak, aby tego typu sytuacje w przyszłości nie miały miejsca, mówię o nielegalnym nagrywaniu - podkreślał Wojtunik, zwracając uwagę na relatywnie niski wyrok, bo do 2 lat, jaki grozi za nielegalne podsłuchy. Szef Centralnego Biura Ochrony przypomniał, że po aferze związanej z podsłuchiwaniem Angeli Merkel, w Niemczech zmieniono prawo i podniesiono minimalne progi więzienia za ten czyn.
Radio ZET
Szef CBA nie chciał zdradzić, o czym rozmawiał z Bieńkowską, ale uwypuklił fakt, iż nie były to tematy obarczone klauzulą "ściśle tajne". - Są takie rozmowy i okoliczności, są takie tematy, które można poruszać w takich miejscach, jak restauracje. My nie rozmawialiśmy na tematy tak zwane >klauzulowane<, które powinny się odbywać w pomieszczeniach do tego specjalnie przystosowanych. I tyle na ten temat mogę powiedzieć - stwierdził.
- Chciałbym podkreślić, że każdy tę sprawę interpretuje według własnych potrzeb, jedni ją trywializują nadmiernie, inni nadają jej olbrzymią wagę, natomiast nie mówimy o tym, jak zmienić nasze prawo, jak zmienić naszą rzeczywistość - i nie mówię tutaj o procedurach borowskich czy innych - tak, aby tego typu sytuacje w przyszłości nie miały miejsca, mówię o nielegalnym nagrywaniu - podkreślał Wojtunik, zwracając uwagę na relatywnie niski wyrok, bo do 2 lat, jaki grozi za nielegalne podsłuchy. Szef Centralnego Biura Ochrony przypomniał, że po aferze związanej z podsłuchiwaniem Angeli Merkel, w Niemczech zmieniono prawo i podniesiono minimalne progi więzienia za ten czyn.
Radio ZET