Wipler: Nie mam za sobą armii wygłodzonych albo spasionych polityków

Wipler: Nie mam za sobą armii wygłodzonych albo spasionych polityków

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wipler: Nie mam za sobą armii wygłodzonych albo spasionych polityków (fot. sxc.hu) Źródło:FreeImages.com
- Ja w przeciwieństwie do Jacka Sasina czy Hanny Gronkiewicz-Waltz nie mam za sobą armii wygłodzonych albo spasionych polityków, których trzeba wyżywić na poziomie burmistrzów, wiceburmistrzów, radnych, pracowników spółek komunalnych, pracowników Ratusza itd. Pisowcy chcą po prostu wymienić ekipę biurokratyczną na swoich. Ja bym chciał, żeby liczba osób pracujących ratuszu zmniejszyła się o połowę, żeby politycy w dużo mniejszym stopniu decydowali, w jaki sposób są wydatkowane pieniądze. Warszawa bardziej gospodarna, mniej polityczna, nietraktowana jako zaplecze finansowo-logistyczne dla robienia dużej polityki - bo tak jest traktowana przez główne partie polityczne - mówił Przemysław Wipler w TVN24.
Kandydat na prezydenta Warszawy mówi, iż ma już kandydatów na wiceprezydentów w swoim otoczeniu.

- Pracowałem w największych firmach doradczych, zarządczych i prawnych w Polsce. Będę sięgał po ludzi, którzy nie są politykami. Są ludzie, którzy z przyjemnością będą pracowali ze mną - mówił.

Przemysław Wipler przekonuje, iż jest "alternatywą dla wyborców, którzy głosowali na partię Donalda Tuska i Ewy Kopacz, kiedy głosili niskie i proste podatki, i dla tych ludzi, którym podobało się w PiS-ie to, że zlikwidował trzecią stawkę podatku PiT oraz podatek od spadków i darowizn, że obniżył składkę rentową".

Wipler chciałby radykalnie zwiększyć budżet obywatelski przez przekazanie niemal wszystkich środków wydawanych dziś na kulturę i sport do tej puli.

- Z obecnych 50 mln byłby wzrost do 400 mln złotych. Urzędnicy zajmowaliby się tylko sprawdzeniem, czy wniosek spełnia formalne wymogi, jeśli nie - pomagaliby w uzupełnieniu braków, a mieszkańcy w głosowaniu internetowym i tradycyjnym głosowaliby na to, jakie projekty dostaną finansowanie. To z jednej strony odpolityczniałoby wydatki na kulturę  i sport oraz aktywizowałoby obywatelsko.

Jak tłumaczy, prezydent Warszawy jest wiceprzewodniczącą partii, która od siedmiu lat rządzi Polską i miała co najmniej siedem lat na uchwalenie ustawy reprywatyzacyjnej.

Nie przyłącza się pan także do chóru krytyków reprywatyzacji. Nie boli to pana, kiedy co chwilę dowiadujemy się, że miasto traci kolejny plac zabaw, boisko czy skwer, bo pojawił się tzw. spadkobierca? 

- Hanna Gronkiewicz-Waltz nie skorzystała z narzędzi, które daje jej prawo cywilne. Jej urzędnicy mogliby występować  o zostawanie kuratorami tych osób, które są zaginione. Wtedy nie byłoby sytuacji, kiedy kuratorem osoby, która gdyby żyła, miałaby 127 lat, zostaje kancelaria prawna nie mająca żadnego pełnomocnictwa. W tym momencie, działając w interesie publicznym, mogliby to robić urzędnicy pani prezydent.

- Gdybym był prezydentem Warszawy, to jednym z pierwszych aktów, które bym przeprowadził, byłaby obywatelska inicjatywa ustawodawcza. Stanąłbym na jej czele i zebrał co najmniej 100 tys. podpisów. Jestem pewien, że warszawiacy poparliby tego typu projekt - mówił Wipler.

tvn24.pl