Międzynarodowe śledztwo ws. Smoleńska? "PiS sprawdzałoby życiorysy biegłych"

Międzynarodowe śledztwo ws. Smoleńska? "PiS sprawdzałoby życiorysy biegłych"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rafał Grupiński (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Politycy, którzy pojawili się w "Śniadaniu w Trójce", rozmawiali na temat rozpoczęcia międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Według Jarosława Gowina, w sprawie katastrofy smoleńskiej doszło do "kompromitacji polskiego państwa". - Nie wyobrażam sobie żadnego innego sposobu niż presja międzynarodowa, aby odzyskać szczątki wraku i oryginał czarnej skrzynki - powiedział polityk Polski Razem. Jak dodał Gowin, śledztwo międzynarodowe powinno być inicjatywą polskiego rządu.

- Sytuacja jest taka, że jedynie śledztwo międzynarodowe może cokolwiek wyjaśnić w tej sprawie. Strona polska wciąż ma tylko ograniczony dostęp do podstawowych dowodów, czyli wraku tupolewa i czarnych skrzynek - zaznaczył Mariusz Błaszczak z Prawa i Sprawiedliwości. Polityk PiS skrytykował również to w jaki sposób jego zdaniem rząd prowadzi politykę informacyjną i działania śledczych.

"To była katastrofa", "Polacy chcieliby przeżywać te rocznice inaczej"

Zdaniem Jarosława Kalinowskiego z PSL sprawa katastrofy została już wyjaśniona, ale nie oznacza to, że śledczy i polskie państwo "nie popełnili się błędów". - To była katastrofa. Przyczyny tej katastrofy są rozliczne, ale znane - powiedział i dodał, że nie da się już nic poradzić na to, że duża grupa społeczeństwa chce wierzyć, iż przyczyną katastrofy prezydenckiego samolotu był zamach.

- Polacy chcieliby te rocznice przeżywać jako łańcuch wspólnej żałoby, jako wspólne trzymanie się za ręce - tak, jak to było w pierwszych tygodniach po katastrofie - mówił Jerzy Wenderlich, wicemarszałek Sejmu. - A tu wciąż wojny, wojenki - dodał. Zwrócił on uwagę na to, że z powodu informacyjnego chaosu jaki zapanował wokół sprawy katastrofy "Polacy są coraz bardziej obojętni na rocznice tego wydarzenia".

Międzynarodowa Komisja? "PiS sprawdzałoby życiorysy"

Sceptycznie do pomysłu rozpoczęcia międzynarodowego śledztwa odnieśli się doradca prezydenta Jan Lityński i Rafał Grupiński z Platformy Obywatelskiej. - Przy takiej polaryzacji spowodowanej przez PiS - międzynarodowe śledztwo nie wyjaśni katastrofy smoleńskiej. Kogokolwiek by się nie wzięło do tej komisji, to okazałoby się, że jest to biegły zaangażowany - powiedział Lityński. Jego zdanie podzielił Grupiński, który stwierdził, że gdyby rozpoczęto śledztwo to "natychmiast politycy Prawa i Sprawiedliwości zaczęliby sprawdzać życiorysy przodków członków międzynarodowej komisji". - I okazałoby się, że ktoś jeździł do Rosji sowieckiej - dodał Grupiński.

Katastrofa smoleńska

W katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 najważniejszych osób w państwie, w tym prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski oraz dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych wraz z szefem Sztabu Generalnego gen. Franciszkiem Gągorem. Na pokładzie znajdowała się także liczna reprezentacja Sejmu i Senatu oraz urzędnicy Kancelarii Prezydenta.

Nowe odczyty z rejestratora kokpitu

RMF FM dotarło do najnowszej opinii biegłych, którzy odczytywali zapis rejestratora rozmów w kokpicie prezydenckiego Tu-154 M. Eksperci zdołali odczytać o 1/3 słów więcej niż przy poprzednim badaniu. Stenogram rzuca zupełnie inne światło na to, co działo się w kokpicie przed katastrofą.

Zgodnie ze stenogramem sporządzonym przez biegłych w kabinie pilotów, do samego końca, przebywała osoba opisana jako DSP, czyli Dowódca Sił Powietrznych. Miała ona pozostać w kokpicie mimo wezwań stewardessy do zajęcia miejsc. To tej osobie biegli przypisują słowa dotyczące prób lądowania: "Faktem jest, że my musimy to robić, do skutku". Po pierwszym komunikacie "TERRAIN AHEAD" miał oczekiwać od załogi "Po-my-słów", zachęcał też pilota "Zmieścisz się śmiało". Sugestie o konieczności lądowania miały paść również z ust dyrektora protokołu dyplomatycznego Mariusza Kazany.  

W ostatnich 20 minutach lotu magnetofon w kokpicie zarejestrował 7 prób uciszania innych osób. Na 2,5 minuty przed katastrofą pada "ku(...), przestańcie proszę".

Nowa kopia

Stenogram opracowano na podstawie kopii zapisu rejestratora dźwięku zarejestrowanej podczas wizyty w Moskwie w lutym 2014. Poprzednie badania wykonywano na kopii zapisu przechowanego w Moskwie rejestratora MARS. Biegli prokuratury wojskowej ujawnili, że w Tu-154M w rejestratorze wykorzystano taśmę niezgodną ze specyfikacją producenta. Spowodowało to, że rozmowy są zaszumione.

Biegli zakwestionowali też wnioski Krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, że rejestrator mógł zarejestrować rozmowy z prezydenckiej salonki, czyli z odległości 5 metrów od wejścia do kokpitu. Eksperci stwierdzili, że przy włączonej awionice wypowiedzi osób znajdujących się w odległości metra od wejścia do kabiny pilotów są już nieczytelne.

Więcej o sprawie w materiale RMF FM

Radiowa Trójka, RMF FM, Wprost.pl