Śmierć Polaka na lotnisku w Kanadzie. Jest wyrok dla policjanta

Śmierć Polaka na lotnisku w Kanadzie. Jest wyrok dla policjanta

Funkcjonariusze RCMP podczas akcji zatrzymania Dziekańskiego
Policjant, który śmiertelnie ranił paralizatorem Polaka na lotnisku, został skazany na 2,5 roku więzienia - informuje Polskie Radio.

14 października 2007 roku Robert Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver policjanci użyli tasera (paralizatora), żeby go obezwładnić. Jak wynikało z nagrania, które jeden ze świadków wydarzenia zrobił na lotnisku, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim locie i dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do właściwej dalszej części lotniska, jednak w niczym nie zagrażał policjantom.

Na 2,5 roku więzienia został skazany Kwesi Milington, jeden z czterech policjantów, którzy w 2007 roku obezwładniali Polaka. Funkcjonariusz nie został jednak skazany za użycie paralizatora, ale za składanie fałszywych zeznań. Milington zapewniał komisję śledczą, że nie rozmawiał o wydarzeniach z lotniska z kolegami przed złożeniem zeznań. Wyrok w tej sprawie jest nieprawomocny, więc kanadyjski policjant będzie mógł pozostać na wolności do momentu rozpatrzenia apelacji.

Spośród czterech funkcjonariuszy, którzy interweniowali na lotnisku, dwóch zostało uniewinnionych. Sąd w Vancouver prowadzi jeszcze proces jednego z nich.

Sprawa Dziekańskiego

W kwietniu 2010 r. policja federalna (RCMP) przeprosiła publicznie matkę Roberta Dziekańskiego za śmierć syna. Policja zdecydowała się też na wypłatę odszkodowania. Proces policjantów, którzy użyli paralizatorów do obezwładnienia Polaka, zaczął się w 2011 roku.

Zarzuty składania fałszywych zeznań podczas dochodzenia w sprawie śmierci Polaka zostały sformułowane przez prokuratora Richarda Pecka. Został on specjalnie oddelegowany do zajęcia się sprawą czterech policjantów. Peck uznał, iż małe jest prawdopodobieństwo ich skazania w związku z innymi potencjalnymi zarzutami.

Źródło: Polskie Radio / Wprost.pl