Steinbach nie ma monopolu na wypędzonych (aktl.)

Steinbach nie ma monopolu na wypędzonych (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Problematyka wypędzonych nie może być pretekstem do rewizji historii - pisze niemiecka prasa, w większości przychylnie komentująca gdańską deklarację prezydentów Polski i Niemiec.
Liberalny "Sueddeutsche Zeitung" opatrzył korespondencję ze  spotkania w Gdańsku tytułem "Rau przeciwny niemieckiemu Centrum Wypędzeń". "Jeżeli zadaniem prezydentów jest przezwyciężanie tego, co dzieli ich narody, to Johannes Rau i  Aleksander Kwaśniewski wykonali swoją pracę, czytamy w komentarzu, podkreślającym fragment deklaracji, w której prezydenci odrzucili roszczenia odszkodowawcze, wzajemne obwinianie się oraz licytowanie się w sprawie zbrodni i strat.

"Rau i Kwaśniewski są za europejskim projektem, który uwzględni wszystkie wypędzenia XX wieku" - zauważa "SZ". "Tworzenie wspólnej pamięci jest oczywiście żmudną pracą. Jednak pozornie łatwiejsza droga prowadzi na manowce - do Europy skłóconych sąsiadów" - ostrzega "Sueddeutsche Zeitung".

Wydawany w Dortmundzie "Westfaelische Rundschau" ocenia deklarację prezydentów Niemiec i Polski jako "konieczną" ze względu na zapowiedź podjęcia problematyki wypędzeń na europejskiej płaszczyźnie i nowego naukowego spojrzenia. "Jeszcze ważniejsze jest jednak to, by zrozumieć, że między państwami nie mogą pojawiać się żadne nowe roszczenia odszkodowawcze za wypędzenie" - podkreśla komentator. "Cywilnoprawne roszczenia pojedynczych osób pozostają nienaruszone. Jednak decyzja o nich należy do sądów".

W podobnym tonie komentuje deklarację prezydentów "Neue Rhein-Zeitung": "Pamięć o tej krzywdzie (wypędzeniu Niemców) jest wzniosłym i jak najbardziej uprawnionym celem. Nie można jednak posługiwać się nim do zmieniania europejskiej historii". "Ból i żałoba są na miejscu, jednak czymś innym są przejrzyste próby podejmowane przez kilku niepoprawnych funkcjonariuszy wypędzonych, którzy nadużywają tego trudnego tematu do rozliczeń, obwiniania innych, a nawet zgłaszania materialnych roszczeń".

Berliński "Tagesspiegel" zauważa, że nikt nie może co prawda przeszkodzić Erice Steinbach w budowie Centrum przeciwko Wypędzeniom w wersji, jaką uznaje ona za słuszną. Taka placówka nie będzie jednak "miarodajna" ani dla Niemców, ani tym bardziej dla sąsiadów Niemiec. "Potrzebny jest neutralny patron (rząd lub parlament), aby mogło powstać miejsce uzasadnionej żałoby po ofiarach bez spowodowania szkód w polityce zagranicznej".

Związek Wypędzonych musiałby zrezygnować ze swego monopolu na organizowanie i interpretowanie problematyki wypędzeń. Początkowo mogłoby powstać kilka placówek w różnycheuropejskich krajach. "O tym, czy kiedyś powstanie wspólny europejski pomnik, zadecyduje czas, który leczy rany" - podsumowuje komentator gazety. W tym zgodnym chórze dysonansem brzmi głos konserwatywnego dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung", popierającego od dawna projekt Centrum w wersji proponowanej przez Steinbach. Krytykuje on ogłoszoną w Gdańsku deklarację prezydentów. Komentator "FAZ", przyznając, że dokument zawiera "godne uwagi" fragmenty, ubolewa jednak nad tym, że w deklaracji prezydentów nie zrezygnowano z ostrzeżenia przed "złoczyńcami", którzy mogliby nadużyć pamięci i żałoby w celu ponownego podziału Europy. To oczywiste, kogo tutaj się podejrzewa: wypędzonych - pisze. "FAZ" uznaje to tym bardziej za naganne, iż bez wypędzonych nie byłoby - jego zdaniem - ani "szerokiego nurtu ludowej dyplomacji" pomiędzy Niemcami i ich wschodnimi sąsiadami, ani też tak ważnej dyskusji o wypędzeniu.

"FAZ" sugeruje, że odwołanie się Kwaśniewskiego i Raua do "wyższej, europejskiej instancji" jest jedynie ucieczką przed niewygodną dyskusją. "Mile brzmiąca propozycja europeizacji wygląda na ucieczkę przed dyskusjami, które trzeba przeprowadzić w Polsce i Republice Czeskiej, ale także w Niemczech, jeżeli chcemy wreszcie ostatecznie rozwiązać węzeł".

Powołana w 2000 r. z inicjatywy przewodniczącej Związku Wypędzonych (BdV) Eriki Steinbach fundacja stawia sobie za cel powołanie w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom. Głównym zadaniem takiej placówki ma być upamiętnienie cierpień milionów Niemców, których wysiedlono po II wojnie światowej z Europy Środkowej i Wschodniej. Powstaniu Centrum w tej wersji przeciwne są rządy Polski i Niemiec. Obawiają się one, że kierowana przez ziomkostwa placówka przedstawi jednostronnie problematykę wypędzeń i pominie historyczny kontekst powojennych wydarzeń oraz cierpienia innych narodów.

***

Tymczasem prestiżowy czeski dziennik "Lidove noviny" twierdzi, że w tekście gdańskiej deklaracji znalazło się odniesienie do przyczyny wysiedleń, czyli II wojny światowej dopiero po sprzeciwach czeskiego prezydenta i  premiera. Jeszcze we wtorek tekst deklaracji w sprawie wysiedleń i  wypędzonych, przygotowywany przez prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Johannesa Raua, takiej wzmianki nie zawierał -  poinformowała gazeta, powołując się na czeskiego dyplomatę, który widział pierwotną wersję, i jednego z polityków z otoczenia premiera Vladimira Szpidli.

Pierwszą wersję opublikowanej w środę deklaracji, o której "Lidove noviny" napisały tego samego dnia rano jeszcze zanim dotarła ona do mediów, czeski premier uznał za "niewyważoną". Chociaż szef czeskiego rządu nie chciał komentować przyjętego w Gdańsku dokumentu, w wypowiedzi dla "LN" oświadczył, że nie zgadza się z jego sformułowaniami.

"Problemy wynikające z dawnych konfliktów w Europie dotyczą szerokiego kręgu państw europejskich. Dlatego szkoda, że niemiecki i polski prezydent wydali oświadczenie w sprawie tych tradycyjnie delikatnych kwestii, nie uzyskując ewentualnie wcześniej aprobaty przedstawicieli innych państw europejskich co do potrzeby i  konkretnego kształtu takiego apelu" - powiedział Szpidla.

Powołując się na szefa czeskiego rządu, gazeta napisała, że Rau i  Kwaśniewski chcieli pierwotnie (czemu obecnie, wg "Lidovych novin", zaprzeczają), aby o deklaracji dyskutowano podczas spotkania prezydentów państw Grupy Wyszehradzkiej (Polski, Czech, Słowacji i Węgier) w najbliższy poniedziałek w Budapeszcie. Tekst deklaracji miał tam przedstawić polski prezydent, chcąc zyskać jak największe poparcie, właśnie ze strony państw wyszehradzkich.

Zdaniem "LN", powołujących się na niemieckie kręgi dyplomatyczne, celem gdańskiej deklaracji ma być "uspokojenie sytuacji w Polsce", którą zaniepokoiły debaty o planowanej budowie w Niemczech Centrum przeciwko Wypędzeniom.

O reakcji czeskiego prezydenta Klausa - który uznał apel o podjęcie dyskusji o wysiedleniach za "otwieranie wielokrotnie już zamkniętych bolesnych i delikatnych rozdziałów historii" - "Lidove noviny" napisały, że Klaus "dyskusję tę uciął, zanim się zaczęła". Jest to stanowisko kogoś, kto boi się, że w takiej dyskusji jego argumenty nie byłyby przekonujące - ocenia gazeta.

em, pap

Czytaj też: Kwaśniewski naraził się Czechom

O problematyce wypędzonych pisaliśmy w:

Niemiecki koń trojański

Bomba Steinbach

Ofiary polskiego imperializmu

Wychowanie do agresji

Zapach wielkiej Rzeszy

Mauzoleum polityczne

Zawód: "Wypędzony"

Kampania niemiecka

Realpolitik