Wałęsa publikuje kolejne wpisy. Nigdy nie widział osób, na które miał rzekomo donosić

Wałęsa publikuje kolejne wpisy. Nigdy nie widział osób, na które miał rzekomo donosić

Dodano:   /  Zmieniono: 
Były prezydent Lech Wałęsa (fot.Michał Fludra/newpsix.pl) 
Były prezydent i laureat pokojowej Nagrody Nobla Lech Wałęsa po raz kolejny zabrał głos w sprawie ujawnionych przez Instytut Pamięci Narodowej, na które składają się m.in. teczka osobowa i teczka pracy tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Bolek", w których część dokumentów podpisana jest nazwiskiem "Lech Wałęsa".

„Jeszcze raz informuję nie donosiłem i nie brałem pieniędzy ,mogę już to udowodnić sami możecie to sobie udowodnić .w tych 9 nazwiskach podanych publicznie na które żekomo miałem donosić są ludzie których nigdy nie widziałem i Oni nie widzieli mnie.Czekam na następne” (pisownia oryginalna - red.) - napisał Wałęsa na swoim mikroblogu.

„Już z tej upublicznionej dokumentacji można bezdyskusyjnie udowodnić nawet największym przeciwnikom i niedowiarkom kłamstwa . .Czekam na więcej szczególnie na donosy by wykazać a raczej Te nazwiska wykażą że to nieprawda że nie mieli prawa tu się znaleźć że to jest robione fabrykowane że to podróbka przez innych speców” (pisownia oryginalna - red.) - wskazał kilka godzin wcześniej były lider Solidarności. Wałęsa podkreślił, że „po czterech pierwszych kartkach” można udowodnić, że ujawnione dokumenty są fałszywe.

Przez ostatnich kilka dni Lech Wałęsa przekonywał na swoim mikroblogu, który prowadzi na portalu Wykop.pl, że dokumenty są fałszywe. Poinformował również, że donosy pisali funkcjonariusze SB i to oni pobierali pieniądze, fałszując dokumenty.


Udostępnienie dokumentów

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, w poniedziałek Instytut Pamięci Narodowej udostępnił znalezione w domu gen. Czesława Kiszczaka dokumenty. Prezes IPN poinformował, że chodzi o dokumenty z pierwszego pakietu zawierającego teczki: osobową i pracy agenta SB „Bolka”, zabezpieczone w domu Czesława Kiszczaka.

Szafa Kiszczaka

Przypomnijmy, 16 lutego do domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku wkroczył prokurator w towarzystwie pracowników Instytutu Pamięci Narodowej. Zabezpieczono dokumenty dot. tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Bolek”, które to dokumenty Maria Kiszczak chciała sprzedać Instytutowi. Według relacji rzecznik prasowej IPN, wdowa po Czesławie Kiszczaku 16 lutego spotkała się m.in. z prezesem Instytutu i żądała 90 tys. złotych w zamian za przyniesione akta. Jako dowód na wagę posiadanych dokumentów przedstawiła "odręcznie kartkę papieru zatytułowaną „Informacja opracowania ze słów T.W. »Bolek« z odbytego spotkania w dniu 16.XI.1974 roku”.

Wykop. Wprost.pl