Abp Paetz nie weźmie udziału w mszy z okazji rocznicy chrztu Polski. Watykan zabronił

Abp Paetz nie weźmie udziału w mszy z okazji rocznicy chrztu Polski. Watykan zabronił

Dodano:   /  Zmieniono: 
Abp Juliusz Paetz (By Stiopa (Own work) [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons)
Papież Franciszek interweniował w sprawie udziału w uroczystościach 1050. rocznicy chrztu Polski abpa Juliusza Paetza. Franciszek zalecił hierarsze „życie w odosobnieniu”.

Udział abpa Paetza w uroczystościach był szeroko komentowany w polskich mediach oraz wzbudzał wiele kontrowersji w związku z oskarżeniami formułowanymi w 2002 roku wobec duchownego, jakoby miał dopuszczać się molestowania seksualnego księży i kleryków. Sam zainteresowany na pytanie dziennikarza TVN24, czy zamierza wziąć udział w zebraniu Konferencji Episkopatu Polski oraz uroczystej koncelebrze przyznał, że nie widzi przeszkód, a w dodatki nie będzie gościem, gdyż „jest u siebie”.

W oficjalnym komunikacie Archidiecezji Poznańskiej podkreślono, że Stolica Apostolska „nie widzi możliwości uczestnictwa abp. Juliusza Paetza w jubileuszowych uroczystościach kościelnych z udziałem Legata Papieskiego”. Nuncjusz apostolski abp Celestino Migliore w liście przypomniał, że „Ojciec Święty zdecydowanie ponawia zaproszenie do życia w odosobnieniu, w postawie skruchy i modlitwy”. W treści dokumentu wskazano, że zalecenie dotyczy również przyszłości ze szczególnym uwzględnieniem Światowych

Arcybiskup Juliusz Paetz, mimo że w 2002 roku został odwołany z pełnionej funkcji zachował tytuł biskupa seniora, co może stanowić przesłankę do tego, iż będzie on koncelebrował uroczystą mszę. W 2002 roku  "Rzeczpospolita" w tekście "Grzech w Pałacu Arcybiskupim" napisała, że abp Paetz molestował seksualnie kleryków i księży. Według dziennika, o skłonnościach homoseksualnych hierarchy wiadomo było wtedy od co najmniej dwóch lat. Metropolita ustąpił ze stanowiska, ale pozostał w Poznaniu jako biskup senior. Nigdy nie potwierdził stawianych mu zarzutów. Żaden z rzekomo pokrzywdzonych kleryków nie złożył zawiadomienia w sprawie molestowania, więc sprawa nie była badana też przez prokuraturę.

Wprost.pl