Śmierć pacjenta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gdyby pacjent sam wybierał sobie lekarza, któremu chce płacić za leczenie i płacił z własnych pieniędzy - to rynek zapewniłby wysoką jakość usług i konkurencyjne ceny.
"Choremu ulżyło - przestał oddychać" - głosi ludowe powiedzenie. Podobnej ulgi potrzebuje państwowa służba zdrowia, która coraz bardziej się pogrąża. Pomimo iż co roku na służbę zdrowia przekazywane jest co raz więcej pieniędzy - ciągle jest ich mało. Narodowy Fundusz Zdrowia chce aby lekarze rodzinni mieli obowiązek dojazdów w nocy do pacjentów, nie może jednak znaleźć chętnych do spełnienia tego warunku. Chętni oczywiście znaleźliby się, ale za większe pieniądze, niż te, które oferuje NFZ. Cały problem wynika z chorego systemu publicznej służby zdrowia. Gdyby pacjent tak, jak każdy nabywca usługi lub towaru, sam wybierał sobie lekarza, któremu chce płacić za leczenie i gdyby sam płacił, a nie za pośrednictwem NFZ - to rynkowa konkurencja zapewniłaby wysoką jakość usług za niską cenę. Taki system doskonale zdaje egzamin w Stanach Zjednoczonych, gdzie ubezpieczenie zdrowotne jest dobrowolne i każdy sam opłaca swoje leczenie. Tymczasem u nas politykom zależy na utrzymywaniu patologicznie niewydolnego systemu państwowej służby zdrowia, w którą wkładanie kolejnych miliardów złotych (konieczność podwyżki składki na ubezpieczenie zdrowotne zapowiedział już prezydent Aleksander Kwaśniewski) przypomina wyrzucanie ich w błoto.

Jan Piński