Nastolatek korzystał z pożyczonego telefonu komórkowego na kartę. Dzwonił z reguły w godzinach popołudniowych, średnio przez kilkanaście dni w miesiącu. Zdarzało się, że jednego dnia wykonywał nawet kilkadziesiąt połączeń.
Najczęściej dzwonił do straży pożarnej, ale wybierał też numery policji i pogotowia ratunkowego. Czasem zaraz po odebraniu telefonu przez dyżurującą osobę przerywał połączenie. Często używał obelżywych słów. Przestał dzwonić, gdy... popsuł się telefon, z którego korzystał.
"Dowcipniś przyznał się do swoich głupich żartów. Nie potrafił jednak wytłumaczyć, jakie powody nim kierowały. Oświadczył, że nie myślał o konsekwencjach swego postępowania i nie zdawał sobie sprawy, że notorycznym wydzwanianiem blokował numery telefonów służb ratowniczych" - powiedział Brach
oj, pap