Uniewinnieni, być może nawet niewinni

Uniewinnieni, być może nawet niewinni

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sąd uniewinnił trzech działaczy Stowarzyszenia Romów w Polsce, oskarżonych o oszustwa przy wypłacaniu Romom rekompensat. Uznał, że nie jest w stanie dojść prawdy.
Sąd Rejonowy dla Krakowa Nowej Huty uznał, że prawda w tej sprawie była tak głęboko ukryta, że nie udało się do niej dotrzeć; dodatkową trudnością w jej ocenie była odrębność kulturowa społeczności romskiej. Dlatego, odwołując się do naczelnej w polskim sądownictwie zasady domniemania niewinności i zasady tłumaczenia wątpliwości na korzyść oskarżonych, wydał wyrok uniewinniający.

Przed sądem stanęli prezes Stowarzyszenia Romów w Oświęcimiu Roman K., główny skarbnik Maciej P. i wiceprezes Stanisław K. Zdaniem oświęcimskiej prokuratury, która przygotowała akt oskarżenia, mieli oni w lipcu i sierpniu 1998 roku oszukać 51 Romów, wypłacając im w imieniu szwajcarskiej fundacji Fundusz na rzecz Potrzebujących Ofiar Holocaustu - Shoah po 1500 zł zamiast równowartości 1500 franków szwajcarskich (różnica na niekorzyść pokrzywdzonych wyniosła 1915 zł). Przy wypłatach odszkodowań za krzywdy wojenne niepiśmienni Romowie podpisywali formularze in blanco, które dopiero później miały być wypełniane przez skarbnika. Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy.

Domniemane oszustwo miało wyjść na jaw, kiedy po kilkunastu dniach od wypłaty Romowie otrzymali jej potwierdzenie od sekretarza generalnego funduszu. Widniała tam informacja, iż otrzymali równowartość 1500 franków szwajcarskich. Zgłosili się do Stowarzyszenia Romów w Krakowie Nowej Hucie i w Nowym Sączu oraz Centrum Kultury Romów w Polsce. Po konsultacji z prawnikiem zawiadomili prokuraturę.

W toku procesu pojawiły się jednak wersje, że oskarżeni są pomawiani przez inne organizacje romskie. Nie dało się także wykluczyć wersji, że pojedyncze przypadki oszustwa zostały wykorzystane przez inne osoby do nadania sprawie charakteru afery w celu uzyskania korzyści materialnych dla siebie.

Sąd wydając taki wyrok podkreślił trudność w ocenie zeznań świadków, z których wielu nie umiało pisać lub liczyć, nie posługiwało się językiem polskim bądź ukrywało, że się nim posługuje, a przed sądem z wielką agresją zaprzeczało wręcz oczywistym faktom podawanym przez stronę przeciwną. Część z nich odwołała swoje zeznania tłumacząc, że byli namawiani lub zmuszani do obciążania oskarżonych.

"Odrębność kulturowa społeczności romskiej powoduje dodatkową trudność oceny sprawy. Być może świadkowie posługiwali się swoistą logiką, która dla sądu była niezrozumiała" - stwierdził sędzia Wojciech Maczuga.

Sąd podważył wartość protokołów zeznań świadków, z których wynikało, że świadkowie posługują się poprawną polszczyzną, podczas gdy przed sądem nie rozumieli treści odczytanych im  zeznań. Za mało prawdopodobne uznano, by oskarżeni dopuszczali się oszustw przy zbiorowym wypłacaniu odszkodowań, kiedy ich wysokość łatwo można było zweryfikować.

"Sprawiedliwości stało się zadość. Ale nie jesteśmy w stanie przekazać, ile nas to kosztowało i ile szkody poczyniło Romom w Polsce i na całym świecie" - powiedział po wyroku prezes Stowarzyszenia Roman K.

Wyrok jest nieprawomocny.

em, pap