Adwokat b. wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotki domaga się umorzenia postępowania wobec swojego klienta w sprawie przecieku starachowickiego.
Tymczasem prokuratura zarzuciła Sobotce ujawnienie tajemnicy państwowej i służbowej oraz godzenia się na utrudnianie prowadzonego postępowania przygotowawczego i na narażenie policjantów uczestniczących w operacji specjalnej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub doznania uszkodzeń ciała.
Kilka tygodni temu byłemu wiceministrowi pozwolono zapoznać się z aktami sprawy. Wówczas Sobotka oświadczył prasie, że prokuratura nie ma przeciwko niemu żadnych dowodów.
W sprawie przecieku starachowickiego prokuratura postawiła też zarzuty utrudniania śledztwa posłom Andrzejowi Jagielle (dawniej SLD, obecnie PLD) i Henrykowi Długoszowi (dawniej SLD).
Na początku lipca 2003 r. media doniosły, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż poseł Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją CBŚ. Jagiełło miał powołać się na informacje uzyskane od ówczesnego wiceministra MSWiA Zbigniewa Sobotki.
oj, pap
Czytaj też Starachowice: prokuratura zrobiła swoje